VI. 13 października 1917 - szóste objawienie
się Matki Bożej
13
października 1917[1].
Wyszliśmy z domu bardzo wcześnie, bo liczyliśmy się z opóźnieniem w drodze. Ludzie
przyszli masami. Deszcz padał ulewny. Moja matka w obawie, że jest to ostatni
dzień mojego życia, z sercem rozdartym z powodu niepewności tego, co mogło się
stać, chciała mi towarzyszyć. Na drodze sceny jak w poprzednim miesiącu, ale
liczniejsze i bardziej wzruszające. Nawet błoto nie przeszkadzało tym ludziom,
aby klękać w postawie pokornej i błagalnej.
Gdyśmy
przybyli do Cova da Iria koło skalnego dębu[2], pod wpływem wewnętrznego
natchnienia prosiłam ludzi o zamknięcie parasoli, aby móc odmówić różaniec.
Niedługo potem zobaczyliśmy odblask światła, a następnie Naszą Panią nad dębem
skalnym.
-
„Czego Pani sobie ode mnie życzy?"
-
„Chcę ci powiedzieć, żeby zbudowano tu na moją cześć kaplicę. Jestem Matką
Boską Różańcową[3].
Trzeba w dalszym ciągu codziennie odmawiać różaniec. Wojna się skończy i żołnierze
powrócą wkrótce do domu".
-
„Ja miałam Panią prosić o wiele rzeczy: czy zechciałaby Pani uzdrowić kilku
chorych i nawrócić kilku grzeszników i wiele więcej".
-
„Jednych tak, innych nie. Muszą się poprawić i niech proszą o przebaczenie
swoich grzechów".
I
ze smutnym wyrazem twarzy dodała:
Znowu
rozchyliła szeroko ręce promieniejące w blasku słonecznym. Gdy się unosiła, Jej
własny blask odbijał się od słońca. Oto, Ekscelencjo, powód dlaczego
zawołałam, aby ludzie spojrzeli na słońce[4]. Zamiarem moim nie było
zwrócenie uwagi ludzi w tym kierunku, gdyż nie zdawałam sobie sprawy z ich
obecności. Zrobiłam to jedynie pod wpływem impulsu wewnętrznego, który mnie do
tego zmusił.
Kiedy
Nasza Pani znikła w nieskończonej odległości firmamentu, zobaczyliśmy po
stronie słońca świętego Józefa z Dzieciątkiem Jezus i Naszą Dobrą Panią
ubraną w bieli, w płaszczu niebieskim. Zdawało się, że święty Józef z
Dzieciątkiem błogosławi świat ruchami ręki na kształt krzyża.
Krótko
potem ta wizja znikła i zobaczyliśmy Pana Jezusa z Matką Najświętszą. Miałam
wrażenie, że jest to Matka Boska Bolesna.
Pan
Jezus wydawał się błogosławić świat w ten sposób jak święty Józef. Znikło i to
widzenie i zdaje się, że jeszcze widziałam Matkę Boską Karmelitańską.