Słowo Prezydenta Lecha Kaczyńskiego wygłoszone na Westerplatte
(…) Przyłączenie się Polski do rozbioru, w każdym razie terytorialnego
ograniczenia ówczesnej Czechosłowacji, było nie tylko błędem, było grzechem.
I my potrafimy w Polsce się do tego grzechu przyznać i nie szukać
usprawiedliwień. Nie szukać usprawiedliwień, nawet gdyby się ich szukać dało.
Z Monachium trzeba wyciągnąć wnioski, które sięgają czasu współczesnego,
imperializmowi nie wolno ustępować. Nie wolno ustępować imperializmowi,
ani nawet skłonnościom neoimperialnym. (…) Rok po Monachium wybuchła
wojna, poprzedził ją fakt z 23 sierpnia 1939 roku zwany paktem Ribbentrop-
Mołotow. To nie był tylko pakt o nieagresji, to był także pakt o podziale wpływów
w dużej części Europy. (…)
Katyń wymaga chwili refleksji. Wymaga jej nie ze względu na fakty, które
w znacznym stopniu są dzisiaj znane, ale ze względu na przyczyny. Dlaczego na
kilkadziesiąt tysięcy oficerów polskiej policji i polskiej armii, Korpusu Ochrony
Pogranicza wydano taki wyrok. To był efekt zemsty, tak, to miała być zemsta za
rok 1920, za to, że Polska zdołała wtedy odeprzeć agresję. Można powiedzieć
– to komunizm. Nie, w tym przypadku to nie komunizm, to szowinizm. On był
na tym etapie także niezbywalną cechą tego systemu. (…)
Nad Europą zapadła żelazna kurtyna. Po drugiej stronie tej kurtyny, nie tej
w której był nasz kraj, zaczął się okres refleksji, okres refleksji owocnej. Owocem
tej refleksji był obronny pakt, Pakt Północnoatlantycki. (…) Ale ojcowie
jednoczącej się dziś Europy nie ograniczyli się do koncepcji paktu obronnego.
Zbudowali też początki tego, co dzisiaj nazywa się Unią Europejską. (…)
W ramach tej wspólnoty zasada równowagi sił została, przynajmniej
do pewnego stopnia, zastąpiona regułą współpracy. Jakie były warunki tego
sukcesu? Warunkiem pierwszym była, względna przynajmniej, wspólnota
wartości, takiej jak wolność, demokracja, pluralizm. Warunkiem drugim była
rezygnacja z imperialnych marzeń, częściowa przynajmniej rezygnacja z zasady
sfer wpływów. (…) Ta współpracująca ze sobą Europa nie wymaga rusztowania
opartego o dwa państwa, wymaga szerokiej, wielostronnej współpracy.
I wymaga demokracji nie tylko między państwem a obywatelem, ale także
w relacji między państwami. Jeżeli tak się stanie, to można powiedzieć, że
z niewyobrażalnej tragedii, niewyobrażalnych zbrodni lat 1939–45 do końca
wyciągnęliśmy wnioski.
Droga do tego nie jest dziś jeszcze krótka. Chciałbym jednak z tego miejsca
wyrazić nadzieję, że zdołamy tę drogę pokonać, w oparciu o świat wartości,
w oparciu o prawdę. O prawdę, która często bywa bolesna, ale którą ujawnić
muszą zarówno zwycięzcy, jak i pokonani. Nie można przyjąć zasady, że ci, którzy
zostali pokonani muszą mówić także o sprawach dla nich najgorszych, a ci,
którzy zwyciężyli – nie. Prawda jest jedna, prawda – zdaniem nas, chrześcijan,
nawet najgorsza – wyzwala a nie niewoli, wyzwala a nie upokarza, pod warunkiem,
że dotyczy wszystkich.
My Polacy mamy prawo do dostępu do prawdy, dostępu do prawdy
o sprawach dla naszego narodu tragicznych i z tego nigdy zrezygnować nie możemy.
Głęboko wierzę, że Europa, cała Europa idzie właśnie w tym kierunku,
w kierunku pluralizmu, wolności i demokracji, i prawdy nawet wtedy, gdy jest
bardzo twarda. Bo my do swoich grzechów, o czym mówiłem przed chwilą,
przyznać się potrafimy.
Westerplatte, 1 września 2009 roku