Najstarsza 90latka z Mysłowic Janowa Miejskiego |
W ubiegłą niedzielę w w kościele pw.Maksymiliana Kolbego parafianie uczestniczyli we mszy świętej na której obchodziła
90 rocznice urodzin pani Marta Małecka – nasza parafianka. Mszę odprawił ksiądz
Tomasz Żołna. Po mszy świętej było wiele życzeń i serdeczności od mieszkańców.
Pani Marta dała się namówić na wspomnienia ze swojego
długiego życia.
Jest pani
nie wątpliwie jedna z najstarszych mieszkanek Janowa-Miejskiego a na pewno
najstarszą członkinią koła Związku Górnośląskiego naszej dzielnicy.
Pani Marta jak
opowiada urodziła się w dzielnicy Larysz. Rodzice mieli gospodarstwo, Mama opiekowała się domem i
wychowywała dzieci, a tata pracował na kolei, był Powstańcem Śląskim
- Czy dobrze się tu pani mieszka ?
Jak Pani mówi jest to dom rodziny, później rodzice
przeprowadzili się na Janów. Tam uczyła się w szkole przy ulicy Janowskiej
(stara szkoła później liceum medyczne) Nasza Janowska 90 latka wspomina swoje
dziecinne nauczanie opowiada, że klas było 7. Pani Marta wspomina, że w budynku
szkolnym znajdowało się też przedszkole. Pani Marta opowiada jak kiedyś
wyglądała ulica Janowska było bardzo dużo drzew –zaznaczyła że autobusy kiedyś
nie jeździły.
Nasza Mysłowiczanka
opowiadała pewne zdarzenie z pociągiem z więźniami, który zatrzymał się na Słupiej
i jak więźniowie z niego uciekali. Mama wysłała ją po mleko i właśnie tam na
Słupnej zobaczyła stojące wagony jadące z Oświęcimia.
- Jest pani związana od początku z naszą parafią, ale na
pewno wspomina pani wnukowi czasy jak się chodziło do kościoła do „miasta” –
proszę powspominać trochę tamte czasy.
Pani Marta opowiada jak to do kościoła wędrowało się przez
pola. Do kościoła chodziła do Serca Pana Jezusa. Jak wspomina do kościołaMariackiego chodzili tylko gimnazjaliści. Z kościoła pani Marta wspomina o
księdzu Antonim Basztoniu który ich przygotował do komunii, ale też upominał
aby nie lali świecami po chodnikach.
- Przy budowie nowego kościoła też pani brała udział jak
większość Janowian – proszę opowiedzieć nam jak to było kiedy ksiądz
proboszcz Paweł Bednorz zaczynał budować
naszą świątynię.
Nasza 90 latka opowiada jak to trudno było proboszczowi Bednorzowi
budować janowską świątynię, często jeździł na motorku aby załatwiać różne zezwolenia.
Nasza Pani Marta mówi też o dzwonach, że dzwony pierwszy raz zadzwoniły na
pogrzebie proboszcza Bednorza.
- W życiu społecznym Janowa cała pani rodzina była i jest
nadal aktywna – proszę wspomnieć tamte, jeszcze przedwojenne czasy.
Nasza 90 latka wspomina lekarzy Pana Knapczyka i Jana Hlonda.
Do przychodni kolejowej chodziła na powstańców - jedno wspomnienie to jak
wyglądał jeden z gabinetu był to gabinet doktora Jana Hlonda. W gabinecie
znajdował się obraz Matki Bożej, a poniżej świeciła się czerwona lampka.
- Widziana była pani – jeszcze nie dawno – na wszystkich
uroczystościach w pięknym stroju śląskim. Czy sprawia pani radość pielęgnowanie
kultury górnośląskiej - w strojach i starych zwyczajach ?
Pani Marta
opowiada jak to było z śląskim strojem Janowskim. W poszukiwaniu
materiału do
uszycia stroju (kiecki) jeździła aż z Tych. Pani Marta sama szyła stroje dla
Janowskiego
koła. Jedno z ciekawych opowieści o strojach
to jak powstały chusty na głowy. Bele materiału kupili w Szopienicach, trochę
pani Marta się oburzyła na kasjerkę, gdyż bele były zdecydowanie koloru czerwonego
(przypominające czasy Stalinowskie ), ale kasjerka powiedziała, że innego
materiału się nie dostanie. No trudno. I taki pomysł pani Marcie wpadł do
głowy, kupiła kilogram buraków i w
wywarze moczyła materiał aby nabrał właściwego koloru.
- Jaki ma pani sposób na długowieczność ?
Aby długo żyć Pani Marta piła dużo mleka, mleko kwaśne i
jadła często owsiankę, sery i gęsi własnego chowu. Nasza 90-letnia
Mysłowiczanka wspomina jak to kiedyś rozwożono mleko – furmankami na
drewnianych kołach. Na chłopa który przywoził ser i mleko –wołali Gorol. Z
powrotem furmanki zabierały węgiel.
Życzę Pani Marto
Błogosławieństwa Bożego zdrowia i pociechy z wnuków na dalsze lata.
Dziękuję za rozmowę