Święty
Jacek
Otóż
patrząc na dzieło świętego Jacka, [1]
można by w jakimś sensie powiedzieć, że przeprowadził on drugą chrystianizację
Polski; swoją niezmordowaną pracą znacznie przyczynił się do tego, że Ewangelia
przeniknęła głębiej w świadomość społeczną, że stała się czymś rzeczywiście
ważnym i bliskim dla szerokich mas ludności.
Wielkość świętego Jacka
Święty
Jacek należy do tych świętych, których wielkość można mierzyć również
dokonaniami zewnętrznymi. Z jednej strony niezmordowany misjonarz, który parę
dziesiątków lat życia spędził na nieustannych wędrówkach apostolskich,
przemierzając Polskę wzdłuż i wszerz, zapuszczając się ponadto na Ruś i do
pogańskich Prusów. Z drugiej strony znakomity organizator; który w krótkim
czasie założył w najważniejszych miastach ówczesnej Polski (w Krakowie,
Wrocławiu, Kamieniu Pomorskim, Gdańsku, Płocku i Sandomierzu) klasztory dominikańskie,
pomyślane jako ośrodki promieniowania misjonarskiego i teologicznego.
Znaczenie
obu tych dokonań jest tym większe, że w obu wypadkach pionierskie. Kościół
polski nie znał bowiem dotychczas ani instytucji wędrownych misjonarzy,
przychodzących do ludności już ochrzczonej, ani takiego połączenia życia
zakonnego z pracą apostolską. Zresztą również w wymiarze Kościoła powszechnego
były to innowacje: Jacek przejął je bezpośrednio od świętego Dominika. Otóż
patrząc na dzieło świętego Jacka, można by w jakimś sensie powiedzieć, że
przeprowadził on drugą chrystianizację Polski; swoją niezmordowaną pracą
znacznie przyczynił się do tego, że Ewangelia przeniknęła głębiej w świadomość
społeczną, że stała się czymś rzeczywiście ważnym i bliskim dla szerokich mas
ludności.
Najstarszy
znany nam żywot świętego Jacka został napisany w niecałe sto lat po śmierci
świętego. Lektor Stanisław, autor tego żywota, powołuje się przy tym
parokrotnie na jakieś wcześniejsze dokumenty pisane. Jeśli ponadto przypomnieć
olbrzymią rolę, jaką w owych czasach spełniała tradycja ustna – a lektor
Stanisław żył w tym samym klasztorze krakowskich dominikanów, z którym święty
Jacek był szczególnie związany i w którym umarł - źródłowa wartość tego żywota okaże się zupełnie
pierwszorzędna. Otóż żywot lektora Stanisława poza ogólnym zarysowaniem praktycznej
działalności świętego Jacka rejestruje przede wszystkim głębokie przekonanie ówczesnych
dominikanów polskich o niezwykłości tego człowieka, jego świętości i duchowej
mocy. Musiał być Jacek rzeczywiście kimś niezwykłym - i to nie tylko jako
gorliwy misjonarz i świetny organizator - jeśli takim go sobie zapamiętali jego
bezpośredni następcy.
Poniższe
opisy wyszły pod koniec XVI wieku spod pióra o. Seweryna Lubomlczyka2.
Wszystkie jednak, w swoim zasadniczym wątku, znajdują się już w żywocie pióra
lektora Stanisława.
Wybraliśmy zaś teksty Lubomlczyka, bo są teologicznie
bardziej wyraziste. Wiele wdzięku i głębi zaczarowano w te proste opisy.
Weźmy
choćby od razu pierwszy opis, przedstawiający obietnicę Matki Bożej, że
„o cokolwiek prosić będziesz Syna za
pośrednictwem mego imienia, uzyskasz".
Ma on
wyjaśnić niezwykłą moc czynienia cudów, jaką obdarzony był Jacek. Wszystko
opisano tu w kategoriach miłości, ufności, zakorzenienia w Bogu; nie ma tu
nawet śladu myślenia magicznego. Toteż kiedy czytamy ten opis, wiara podpowiada
nam niemal spontanicznie, że podobnego daru dostąpić może każdy. Bo im bardziej
nasza miłość Boga będzie bliska ideałowi spełnionemu przez Świętą Dziewicę, tym
więcej będziemy wiedzieli, o co Boga prosić, i tym łatwiej będzie nam zrozumieć
tajemniczy sposób, w jaki Bóg wysłuchuje naszych modlitw. Również cud
podniesienia zasiewów ma swoją warstwę zwyczajną, a przecież dotyczy dzieła
daleko wspanialszego niż to, co w nim zewnętrznie cudowne. Nieszczęścia
spadające na tę ziemię nie są niestety pozorem, one dotykają nas bardzo
boleśnie. Ale wystarczy kochać Boga i żyć według Jego prawa, żeby przekonać
się, że doczesne klęski - tak niekiedy przygniatające - nie są przecież
nieszczęściem ostatecznym. Gdyż, po pierwsze, są rzeczy ważniejsze niż chleb, a po wtóre - nie ma powodu, żeby nawet
w nieszczęściu nie ufać Bożej opatrzności. Świat przecież wyszedł z ręki
dobrego Boga i - mimo naszych grzechów - jest w nim wiele dobra. Zresztą choćby
nawet ogarnęła nas jakaś zła burza,
przecież moc Boża jest większa i ochroni nas - jeśli tylko jej nie odrzucimy -
od utraty duszy. Opis cudownego podniesienia zasiewów chciałoby się więc
zatytułować:
„Troszczcie się najpierw o Królestwo Boże i
o jego sprawiedliwość, a reszta będzie wam dodana".
Zwróćmy
uwagę na opisy związane ze śmiercią świętego Jacka. Święta śmierć ma przecież w
sobie coś z miłosnego pocałunku. Jest znakiem i dowodem życia nieskończenie
wspanialszego. Dlatego ma w sobie jakby moc życiodajną (porównaj wskrzeszenie
młodzieńca w dzień pogrzebu świętego Jacka). To stąd tyle światła i aniołów w tych
opisach.
Święta
śmierć jest tu przedstawiona jako uroczyste wprowadzenie człowieka - przez
dziewiczą Matkę Boga, przez aniołów i świętych - do wiecznego życia.
O. Jacek Safij [2]
[1] Święty Jacek -
artykuł Ojca Jacka Salij –Dominikanina – Dzwonek Janowski z 16 sierpień 2020 rok.
[2] Jacek Salij -
urodzony 19 sierpnia 1942 roku w Budach na Wołyniu - Polski prezbiter, Dominikanin,
profesor nauk teologicznych, publicysta.
Kilka
ciekawych publikacji książkowych – Czy Pan Jezus lubił budyń? – wydanie
2003rok, Dekalog – wydanie pierwsze w1989 rok,
Ewangeliarz
dominikański wydanie 2012 rok,
Matka
Boża, aniołowie, święci -wydanie 2004 rok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz