VI rocznica Tragedii Smoleńskiej

TWOJE BRYLANTY

Twoje brylanty dobra inwestycja
Coś dla pań i nie tylko
kod polecający
JD9HRL

  • https://e-brylanty.pl/?mw_aref=169eed8de9fecdf123d6a14fc0d7307f


Pokazywanie postów oznaczonych etykietą złote myśli. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą złote myśli. Pokaż wszystkie posty

sobota, 27 maja 2017

O pieniądzach

,,Pieniądze nie psują charakteru ,
 one go ujawniają''
złote środki na życie czyli cytat z dnia 

czwartek, 25 września 2014

Złote myśli żonatych mężczyzn .

Złote myśli żonatych mężczyzn .

Cos na rozweselenie ;-)

Podobno żony odchodzą od mężów alkoholików. Tylko nigdzie niestety nie powiedziano ile trzeba wypić.

Małżeństwo to bardzo sprawiedliwe urządzenie: żona musi codziennie gotować, mąż musi codziennie jeść.

Żonaci mężczyźni żyją dłużej niż samotni, mimo że chcą szybko umrzeć.

Żonaty facet powinien zapominać o swoich błędach. Nie ma sensu, żeby dwie osoby pamiętały o tym samym.

Marzenie idioty zawsze wygląda jak żona sąsiada.

Jeśli dostajesz do łóżka kawę, to znaczy, że to nie twoje łóżko.

Żona kolegi jest zawsze lepsza, niż kolega żony.

Moja żona zawsze się śmieje podczas uprawiania seksu - wszystko jedno, co akurat czyta.

Mężczyźni kochają kobiety, kobiety kochają dzieci, dzieci kochają chomiki. W druga stronę to nie działa.

Są dwie metody postępowania z kobietami. I żadna nie działa.

Bóg - najgenialniejszy konstruktor Świata.Wziął żebro Adama i stworzył niezniszczalny głośnik.

Nimfomanka to kobieta, która pragnie seksu tak często, jak przeciętny mężczyzna.
/Mignon McLaughlin/

Nie ma brzydkich kobiet - są tylko kiepskie karty graficzne.

Kobieta za kierownicą jest jak gwiazda na niebie - ty ją widzisz, ona ciebie -nie.

Jeśli sądzisz, że kobiety to słabsza płeć, spróbuj przeciągnąć kołdrę na swoją stronę.
/Stuart Turner/

Gdy powiesz kobiecie, że ma najpiękniejsze oczy na świecie, zwróci ci uwagę, że ma też całkiem niezłe nogi

Znacie to spojrzenie, które rzuca wam kobieta, kiedy ma ochotę na seks?...Ja też nie.
/Steve Martin/

Jedynym mężczyzną, który nie może żyć bez kobiet, jest ginekolog.
/Arthur Schopenhauer/

Nie ma nic bardziej gadatliwego niż kobieta, która cierpi w milczeniu.
/Paul Geraldy/

Siła kobiet nie tkwi w tym co mówią, ale ile razy to powtarzają.
/Marcel Achard/

niedziela, 31 sierpnia 2014

niedziela, 6 lipca 2014

czwartek, 19 czerwca 2014

12. Niedziela Zwykła – 22 czerwca 2014 r.

12. Niedziela Zwykła – 22 czerwca 2014 r.
Złota myśl tygodnia
Nie wystarczy świadectwo przykładu, trzeba świadectwa słowa. (kard. Stefan Wyszyński)

Rodzinny święty – bł. Karolina Kózkówna
Karolina urodziła się w podtarnowskiej wsi Wał-Ruda 2 sierpnia 1898 r. Wzrastała w rodzinie wielodzietnej na niewielkim gospodarstwie rolnym, w atmosferze żywej i autentycznej wiary, która wyrażała się we wspólnej rodzinnej modlitwie wieczorem i przy posiłkach, w codziennym śpiewaniu Godzinek, częstym przystępowaniu do sakramentów i uczestniczeniu we Mszy także w dzień powszedni. Ich uboga chata była nazywana „kościółkiem”. Krewni i sąsiedzi gromadzili się tam często na wspólne czytanie Pisma świętego, żywotów świętych i religijnych czasopism. W Wielkim Poście śpiewano tam Gorzkie Żale, a w okresie Bożego Narodzenia - kolędy.
Karolina od najmłodszych lat ukochała modlitwę i starała się wzrastać w miłości Bożej. Nie rozstawała się z otrzymanym od matki różańcem - modliła się nie tylko w ciągu dnia, ale i w nocy. Korzystała też z każdej okazji do tego, by głosić innym Jezusa. Wrażliwa na potrzeby bliźnich, chętnie zajmowała się chorymi i starszymi. Odwiedzała ich, oddając im różne posługi i czytając pisma religijne. Przygotowywała w razie potrzeby na przyjęcie Wiatyku. W swojej parafii była członkiem Towarzystwa Wstrzemięźliwości oraz Apostolstwa Modlitwy i Arcybractwa Wiecznej Adoracji Najświętszego Sakramentu.
Na początku I wojny światowej, 18 listopada 1914 roku, carski żołnierz uprowadził Karolinę i bestialsko zamordował, gdy broniła się pragnąc zachować dziewictwo. Po kilkunastu dniach, 4 grudnia 1914 r., w pobliskim lesie znaleziono jej zmasakrowane ciało. Miała 17 lat.
Pogrzeb Karoliny zgromadził ponad 3 tysiące żałobników i był wielką manifestacją patriotyczno-religijną okolicznej ludności, która przekonana była, że uczestniczy w pogrzebie męczennicy. Beatyfikował ją św. Jan Paweł 10 czerwca 1987 r. w Tarnowie.
Bł. Karolina Kózkówna jest patronką Ruchu Czystych Serc. Jej wspomnienie przypada w kalendarzu liturgicznym 18 listopada.


Św. Jan Paweł II o rodzinie
„W rodzinie, wspólnocie osób, szczególną troską winno być otoczone dziecko; należy rozwijać głęboki szacunek dla jego godności osobistej, oraz ze czcią i wielkodusznie służyć jego prawom” (FC 26).
Tu i ówdzie słyszymy wypowiedzi rzecznika praw dziecka. W kontekście różnych tragedii pojawia się ubolewanie nad tym, że w jednym kraju dzieci mogą żyć w zupełnie innych uwarunkowaniach. Czy jednak do końca odkryliśmy czym jest godność dziecka? Jakie z tego wypływają zobowiązania dla nas, dorosłych?

niedziela, 1 czerwca 2014

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego – 1 czerwca 2014 rok.

Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego – 1 czerwca 2014 r.
Refleksja
„Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, jedni oddali Mu pokłon, niektórzy jednak wątpili”. Jest to ostatnie Jego ukazanie się w Galilei, gdy wysłał ich, by chrzcili. A jeśli niektórzy wątpili, podziwiaj ich prawdomówność: nie zatajają swoich słabości aż do ostatniego dnia. A jednak i oni wzmocnili się Jego widokiem.
Co zatem mówi, gdy ich ujrzał? „Dana jest Mi wszelka władza na niebie i na ziemi”. Znów przemawia do nich na sposób bardziej ludzki, bo nie otrzymali jeszcze Ducha, który mógłby ich wznieść wyżej. „Idźcie [więc] i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przekazałem”. Podaje polecenia: jedne dotyczą nauki oraz drugie odnoszące się do przykazań. Nie wspomina o Żydach, ani nie przypomina tego, co się stało, ani nie wyrzuca Piotrowi jego zaparcia, ani innym ich ucieczki. Nakazuje im rozejść się po całej ziemi, powierzając im treść nauki wyrażającej się we chrzcie.
Dalej, ponieważ przykazał im wielkie rzeczy, mówi, by ich podnieść na duchu: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Czy widzisz znów Jego własną moc? Czy widzisz, że poprzednie słowa powiedział do nich, uniżając samego siebie? Powiedział, że będzie nie tylko z nimi, ale też ze wszystkimi po nich, którzy będą wierzyć. Przecież apostołowie nie mieli żyć „aż do skończenia świata”, lecz mówi do wiernych jakby do jednego ciała.
św. Jan Chryzostom
Złota myśl tygodnia
Ten kto stracił czas, nie może niczym wyrównać tej straty (Anonimowy ojciec pustyni)
Na wesoło
Kilku ojców pustyni opowiadało pewnemu starcowi, że jeden z nich zapuścił się zbytnio na południe pustyni Sketis i został tam zjedzony przez plemię kanibali. Starzec, chcąc pocieszyć ich, zastanawiał się:
– Jeśli już nic innego nie można powiedzieć, to przynajmniej to, że dzięki niemu te biedne dzikusy po raz pierwszy zakosztowały smaku naszej religii

Dwie, nieszczególnie lubiące się sąsiadki jadą razem windą. W końcu jedna przerywa niezręczną ciszę:
- Doprowadziłam do tego, że mój mąż pali tylko po dobrym obiedzie.
- To pięknie! Jeden papieros na rok jeszcze nikomu nie zaszkodził...

Rodzinny święty – bł. Joanna z Azy
Joanna urodziła się w kastylijskiej miejscowości Aza w XII w. Była córką wielkiego marszałka Kastylii Don Garcia, pochodziła z rodu Aza. Wyszła za mąż za Feliksa Guzmana, któremu urodziła czworo dzieci. Syn Antoni został kapłanem diecezjalnym i poświęcił życie służbie chorym. Manes również został kapłanem, a Kościół uznaje go za błogosławionego. Dominik, założyciel zakonu dominikanów, uznany został za świętego. Czwartym dzieckiem Feliksa i Joanny była córka, której imienia ani dalszych losów niestety nie znamy.
Joanna była cnotliwa, rozważna i pełna współczucia dla biednych. Wychowała synów na świętych ludzi, a własną pobożnością i przykładem troski o najuboższych umacniała dzieci w wierze.
Według legendy Joanna z Aza słynęła z troski o biednych, których hojnie obdarowywała jałmużną. Pewnego razu oddała im beczułkę doskonałego wina, którą jej mąż składował w piwnicy. Jeszcze tego samego dnia Feliks Guzman wrócił do domu z towarzyszami i poprosił o wino z piwnicy na ucztę. Wiedząc, że w piwnicy nie została już ani kropla wina, Joanna sama zeszła na dół spełnić prośbę męża. Tam padła na kolana i modliła się do Boga: „Panie Jezu, nawet jeśli nie jestem godna, abyś wysłuchał mnie ze względu na moje zasługi, wysłuchaj mnie ze względu na służbę mojego syna, który jest Twoim kapłanem”. I tak też się stało. Mężowi Joanny i jego towarzyszom nie zabrakło tej nocy wina.
Joanna zmarła w opinii świętości w Caleruega w Hiszpanii około roku 1200. Lokalny kult jej osoby rozpowszechnił się szybko po jej śmierci. Beatyfikował ją Leon XII 1 października 1828 roku.
Wspomnienie liturgiczne błogosławionej żony i matki przypada 2 sierpnia.
Opowiadanie
Obcokrajowiec
Był kiedyś człowiek, który siedział na skraju oazy u wejścia do pewnego miasta na Bliskim Wschodzie. Jakiś młodzieniec zbliżył się do niego i zapytał:
- Nigdy nie byłem w tych stronach. Jacy są mieszkańcy tego miasta?
Starzec odpowiedział mu pytaniem:
- A jacy byli mieszkańcy miasta, z którego przybywasz?
- Egoistyczni i źli. Dlatego chętnie stamtąd wyjechałem.
- Tacy są też mieszkańcy tego miasta – odpowiedział spokojnie starzec.
Wkrótce potem inny młodzieniec zbliżył się do mężczyzny i zadał podobne pytanie.
- Dopiero przybyłem do tego kraju. Jacy są mieszkańcy tego miasta?
Starzec znów odpowiedział tym samym pytaniem:
- A jacy byli mieszkańcy miasta, z którego przybywasz?
- Byli dobrzy, szlachetni, gościnni i uczciwi. Miałem wielu przyjaciół i trudno mi było ich pozostawić.
- Również mieszkańcy tego miasta są tacy – odpowiedział starzec.
Kupiec, który przyprowadził swoje wielbłądy do wodopoju, słyszał te rozmowy i kiedy drugi młodzieniec oddalił się, zwrócił się do starca z wyrzutem:
- Jak możesz dawać dwie zupełnie różne odpowiedzi na to samo pytanie postawione przez dwie osoby?
- Synu mój – odpowiedział starzec – każdy nosi swój świat w sercu. Ten, kto nie znalazł nic dobrego w przeszłości, nie znajdzie też nic dobrego tutaj. Natomiast ten, kto posiadał przyjaciół w innym mieście, znajdzie również tutaj lojalnych i wiernych przyjaciół. Osoby bowiem są takie, jakimi my je znajdujemy.

Św. Jan Paweł II o rodzinie
„Kościół może i powinien dopomóc współczesnemu społeczeństwu, nawołując niestrudzenie do uznania i poszanowania przez wszystkich niezastąpionej wartości pracy kobiety w domu” (FC 23).
Szacunek do kobiet jest na tyle powszechny, że dzisiaj już chyba nikt nie popiera różnicy w zarobkach osób zajmujących te same stanowisko ze względu na płeć. Czy jednak skupiając się na pracy zawodowej nie zapominamy, że dom też jest miejscem pracy? Zróbmy wszystko, aby żony i mamy doświadczały wdzięczności i konkretnej pomocy ze strony mężów.

niedziela, 25 maja 2014

Niedziela 6 wielkanocna

Niedziela 6. Wielkanocna
25 maja 2014 r.
Refleksja
„Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania”.
Zachowywanie nauki czy zachowywanie przykazań nie jest jakimś mniej lub bardziej obowiązkowym dalszym ciągiem naszego porywu miłości do Jezusa. Nie jest to nawet logika: Jeśli będę kochać Jezusa, powinienem zachowywać Jego przykazania. „Jeśli” łączy nasze pragnienie kochania Jezusa z naszym postępowaniem w życiu o wiele mocniej: kocham tylko wtedy, gdy jestem posłuszny Jego nauce, ponieważ moja miłość rzeczywista, konkretna, jest właśnie tym, co robię.
Nasze porażki mają swoje źródło w tym, że nie chcemy zobaczyć, że miłość nie jest słowem, marzeniem, biciem serca, lecz postępowaniem.
Rozważając Ewangelię świętego Jana, widzimy, że to postępowanie jest bardzo jasne: mamy kochać naszych braci. Miłością, jaką kocha nas Jezus. Miłością czerpiącą z Jego relacji z Ojcem i w niej przeżywaną. Nasza miłość do braci jest przedłużeniem miłości trynitarnej.
Oto czym jest ta mocna więź, łącząca nasze rzeczywiste pragnienie kochania Boga z tym, co konkretnie robimy od rana do wieczora przy pomocy naszego rozumu i naszych rąk oraz gdy spotykamy się z braćmi. Jeśli w tym wszystkim brak jest miłości, nie mówmy o miłości do Boga. „Kiedy kochasz braci — mówi Jezus — kochasz Mnie”.
Andre Seve
Złota myśl tygodnia
Jeśli niedoskonały nie opuści sam siebie, wcale nie będzie lepszy gdzie indziej, niż jest tutaj (św. Ignacy Loyola)

Na wesoło
Kowalski pyta fryzjera:
– Dlaczego opowiada mi pan stale takie straszne historie?
– Bo kiedy włosy stają dęba, znacznie łatwiej je strzyc!

Przychodzi baba do lekarza, a lekarz pyta:
- Co Pani dolega?
Baba na to:
- No, nic.
- To dlaczego Pani do mnie przychodzi?
- Żeby Panu o tym powiedzieć.
Rodzinny święty – św. Makryna
Makryna (zwana Młodszą, dla odróżnienia od jej babki ze strony ojca, Makryny Starszej, która zginęła podczas prześladowań za Galeriusza) była córką św. Bazylego Starszego, retora, oraz jego żony Emmalion (Emmalii), która także uchodziła za świętą. Małżeństwo to wydało na świat pięć córek i pięciu synów, z których najbardziej się zasłużyli: św. Bazyli zwany Wielkim, św. Piotr, biskup Sebasty, oraz św. Grzegorz, który został biskupem w małoazjatyckiej Nyssie. Najstarszą wśród rodzeństwa była właśnie Makryna. Urodziła się w Cezarei około roku 327. Gdy miała mniej więcej dwanaście lat, zaręczono ją z młodzieńcem, którego imienia nie znamy. Na skutek jego przedwczesnej śmierci nie doszło do małżeństwa. Makryna poświęciła się wtedy wychowywaniu młodszego rodzeństwa, które wedle świadectwa brata Grzegorza wiele jej zawdzięczało.
W tym czasie przeżywała zwykłe tragedie rodzinne: śmierć Naukracjusza, wyjazdy innych braci, śmierć matki Emmalii (373), pochowanej obok ojca w kościele pod wezwaniem Czterdziestu Męczenników. Bazyli i Grzegorz byli już wówczas biskupami, ale rzadko zaglądali do rodzinnego domu. Pierwszy z nich zmarł w sześć lat po matce. Makryna, która od dłuższego czasu oddawała się bez reszty bogomyślności i wraz z towarzyszkami oraz domownikami prowadziła życie na wpół klasztorne, miała niebawem pójść za Bazylim. Przed śmiercią odwiedził ją jeszcze Grzegorz, co było dla niej wielką pociechą.
Zwrócona całkowicie ku Bogu, zmarła w roku 379, prawdopodobnie w dniu 19 lipca, w którym ją wspominają synaksaria greckie. Do Martyrologium Rzymskiego wpisana została dopiero w XVI w.
Wspomnienie świętej siostry przypada w kalendarzu liturgicznym 19 lipca.

Opowiadanie
Ścieżka
Pewna dziewczynka żyła sobie kiedyś bardzo szczęśliwie razem ze swoim tatusiem i mamusią. Jednak z powodu podłej zemsty ludzi została porwana. Ubrani w długie płaszcze, pojawili się oni pewnego dnia, na drodze prowadzącej do szkoły i uprowadzili dziecko.
Gnając co sił na swoich czarnych koniach, gdy byli już bardzo daleko od wioski, skręcili na drogę prowadzącą w stronę lasu. Panowała w nim nieprzenikniona ciemność, która na zawsze pochłaniała nieostrożnych, zapuszczających się w las bez przewodnika. Porywaczom zależało bardzo, aby móc tam zgubić dziewczynkę.
Dziecko płakało ze strachu. Powtarzało, a właściwie wykrzykiwało na cały głos modlitwy, których nauczyła je mama: „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna...”.
Dotarli wreszcie do miejsca, w którym las był już tak gęsty, że prawie niemożliwy do przejścia. Tam porzucili dziewczynkę.
Biedactwo przykucnęło pod wielkim drzewem i nie przestając zanosić się płaczem, kontynuowało swoje modlitwy: „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna...”.
Nagle, tuż obok nóg dziewczynki wyrosła wyjątkowej piękności róża, o płatkach tak delikatnych, jak pieszczota. Trochę dalej od niej, również w bardzo widocznym miejscu, pomiędzy trawą a liśćmi wyrosła jeszcze jedna, a za nią jeszcze jedna i jeszcze jedna. ... Wszystkie razem tworzyły ścieżynkę, która prowadziła przez las. Dziewczynka zaczęła poruszać się od jednej róży do drugiej, najpierw bardzo powoli, a następnie coraz szybciej i szybciej. Nie minęło wiele czasu, kiedy znalazła się na skraju lasu, gdzie czekali na nią mama i tata. Oni również zauważyli ścieżkę wyznaczaną im przez róże i podążyli na jej poszukiwanie.
W tej drodze pomagało im również nieustanne odmawianie „Zdrowaś Maryjo”. To właśnie one, wszystkie wypowiadane „Zdrowaś Maryjo”, przemieniały się w ścieżkę róż, które znów doprowadziły ich do siebie.

Św. Jan Paweł II o rodzinie
„Stwarzając człowieka „mężczyzną i niewiastą”. Bóg obdarza godnością osobową w równej mierze mężczyznę i kobietę, ubogacając ich w niezbywalne prawa i odpowiedzialne zadania właściwe osobie ludzkiej” (FC 22).
Tu i ówdzie słyszymy, że religia nie dowartościowuje, a nawet upokarza kobietę. Gdy przyjrzymy się Biblii to widzimy, że już samo stworzenie ukazuje głęboką prawdę o godności kobiety. Gdy dodamy fakt, że Zmartwychwstały ukazał się najpierw kobietom, a św. Paweł pisze, że „nie ma już mężczyzny i kobiety”, to widzimy jasno, że chrześcijaństwo sprzyja kobiecości.