Podróż do przedmurza chrześcijaństwa.
Związek Kamieńca Podolskiego z Rzeczpospolitą sięga jeszcze czasów piastowskiej dynastii. To za panowania Kazimierza Wielkiego o tym grodzie zanotowano pierwszą informację. Z woli polskiego króla, Kamieńcem zarządzali litewscy książęta Koriatowicze. W 1434 roku ostatecznie miast stało się stolicą województwa podolskiego dołączając do grona zacnych miast Pierwszej Rzeczypospolitej. W historii ukuto Grodowi tytuł „Brama do Polski”, bowiem to ono broniło dostępu do Ojczyzny przed islamskimi najazdami. Miasto przeżyło ataki wodzów muzułmańskich, ale także Kozaków, czy samego atamana Bohdana Chmielnickiego sprzymierzonego z wojskami moskiewskimi. Twierdza godnie odpowiedziała najeźdźcom dzięki swoim fortyfikacjom i genialnemu wykorzystaniu budowy topograficznej terenu.
W 1672 roku potężna armia sułtana Mehmeda IV zdobyła miasto. W czasie zajmowania Kamieńca przez Turków doszło do wybuchu prochowni, co doprowadziło do uszkodzenia części zamku. W czasie tej eksplozji zginął komendant Michał Włodyjowski, który stał się pierwowzorem postaci z powieści Henryka Sienkiewicza. Tak przez 27 lat chrześcijański i polski Kamieniec zamienił się w muzułmańskie miasto. Kościoły na czele z katedrą zostały zamienione w meczety, z których wysokich minaretów nawoływali do modlitwy muezini. Miasto zostało odbite w 1699 roku. W podzięce Bogu za wyzwolenie na zachowanym przy katedrze 35 metrowym minarecie w 1756 roku postawiono 4,5 metrową złoconą figurę Matki Bożej.
W czasie rozbiorów od 1793 roku Kamieniec Podolski stał się częścią Imperium rosyjskiego i za wyjątkiem przełomu 1919/1920 roku już nigdy nie wrócił w granice Rzeczypospolitej.
Przybywając do Kamieńca i mając w pamięci fragmenty historii tego rejonu wzbogacone obrazami z trylogii Henryka Sienkiewicza poczuć można wyjątkowość tego miejsca. Tu każdy kamień to historia. Historia współpracy Polaków, Rusinów i Ormian, historia wspaniałej Rzeczypospolitej. Piękna pogoda towarzysząca nam w Kamieńcu umacniała żar, jaki w sercu odczuwałem będąc przekonanym o bohaterstwie i męstwie tutejszych mieszkańców. Tyle lat poza Rzeczpospolitą a jednak Polskość jest tu pielęgnowana i czczona. W czasie pielgrzymki Archikonfraterni w Kamieńcu przyszło nam uczestniczyć w Uroczystości Bożego Ciała, która na Ukrainie jest przeniesiona na niedzielę. W dostojnej katedrze świętych apostołów Piotra i Pawła, w otoczeniu nagrobków i epitafiów wielkich bohaterów polskiej historii odczułem moc naszej katolickiej wiary. Stanąłem przed Zgromadzeniem, które szczyci się tym, że płynie w nich polska krew i że są katolikami. Siła i przekonanie uczestników liturgii, była tak ujmująca, że wzruszenie chwytało za serce. Tyle lat poza Ojczyzną a oni czują się prawdziwymi Polakami, którzy modlą się i śpiewają w świętym dla nich języku – polskim. Idąc z Najświętszym Sakramentem w procesji Bożego Ciała rozważałem wiarę tych, którzy tu dziesiątki lat błagali Boga o zwrócenie tej i innych świątyń zabranych im przez bolszewików. Myśląc o tym mijałem triumfalny łuk wybudowany w 1781 roku na cześć polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Po uroczystościach zatrzymała mnie starsza kobieta i wyznała, że nie miała wątpliwości, iż Bóg ją wysłucha a przecież od II wojny światowej do momentu oddania katedry upłynęło pół wieku jej życia.
Po drugiej stronie placu świątynia dominikańska perła baroku, ale cóż przestępcy z NKWD doprowadzili ja do ruiny. Dziś w tym kościele odartym z majestatu modli się tyle ludzi, a niewidoma organistka na małych organach prowadzi po polsku śpiew i różańcową modlitwę zgromadzonych katolików.
I kolejna historyczna budowla - kościół zakonu Trynitarzy. Zakonu, którego nie mogło zabraknąć na przedmurzu chrześcijaństwa skutecznie broniącego przed islamską falą. To zgromadzenie, bowiem zajmowało się wykupem jeńców z niewoli tureckiej. Dziś ta świątynia zamieniona w cerkiew prawosławną przypomina o katolickiej świetności zewnętrzną fasadą.
I na końcu pieszego szlaku przez Kamieniec twierdza broniąca dostępu do miasta. Fortyfikacja ze zniszczoną prochownią, niemy świadek potęgi tych, którzy ją wznosili. Szpiczaste dachy baszt rozświetlają się nocą czerwoną barwą świateł tak pięknie widocznych w panoramie rozpościerającej się z katedralnego placu. Zaś z twierdzy dla odmiany podziwiać można w słoneczny dzień mieniącą się złotem figurę Matki Bożej umieszczoną na wysokim minarecie przy katedrze.
Wizyta w tym mieście i w tym uroczystym czasie, była dla mnie uderzającym do świadczeniem. Tam właśnie zrozumiałem, co to jest patriotyzm i miłość do Ojczyzny i tam zobaczyłem, celebrującego swoją katolicką wiarę Polaka.
Ks. Tomasz Żołna