TWOJE BRYLANTY
Twoje brylanty dobra inwestycja
Coś dla pań i nie tylko
kod polecający
JD9HRL
- https://e-brylanty.pl/?mw_aref=169eed8de9fecdf123d6a14fc0d7307f
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ukraina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ukraina. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 27 lutego 2022
sobota, 11 lipca 2020
77 ROCZNICA KRWAWEJ NIEDZIELI NA WOŁYNIU
77
ROCZNICA KRWAWEJ NIEDZIELI NA WOŁYNIU
11
lipca 1943 roku na Wołyńskiej [1]
ziemi doszło masowej eksterminacji polskiej ludności cywilnej. Kulminacyjnym
punktem ataków które rozpoczęły się od lutego 1943 roku, gdzie organizacja Ukraińskich
nacjonalistów Stefana Bandery [2]
przeprowadzała ataki na ludność Polską.
Jednym z najbardziej aktywnych dowódców był Iwan
Łytwynczuk o pseudonimie „Dubowyj” i też Petro Olijnyk o pseudonimie „Enej”.
Tak zaczynał dojrzewać plan w dowództwie, aby rozpocząć
masową zbrodnię na Wołyńskiej ziemi. Przygotowania do „Krwawej niedzieli” były
ogłoszone w pierwszym lipcowym numerze gazety UPA „ Do zbroji”, [3] która miała zapowiadać
„Haniebną śmierć” Polaków którzy zostaną na Ukrainie. Zwieńczeniem była tzw. „krwawa
niedziela” [4]
11 lipca 1943 roku, co też było elementem zaskoczenia i okazją do szybkiego
wymordowania jak największej ludności w kościołach. W prawosławnym kościele w
tym dniu obchodzone jest święto Piotra i Pawła. Polskie podziemie widząc co się
dzieje rozpoczęło próby negocjacji mające zatrzymać falę morderstw. Pierwsze
rozmowy przeprowadzone były w okolicach Świnarzynach 7 lipca 1943 roku. Potem
miały się odbyć 10 lipca 1943 roku z przedstawicielami Okręgu Wołyńskiego Armii
Krajowej [5] we wsi Kustycze trzej
przedstawiciele zostali aresztowani i zabici poprzez rozerwanie końmi. To miał
być wstęp do rozpoczęcia ataków na miejscowości, w których żyli Polacy.
Pierwsza masakra dokonała się w Dominopolu [6] tam zginęło wtedy 220
Polaków. Bandycka ukraińska armia w tym samym czasie zaatakowała aż 99
miejscowości. I były to haniebne zbrodnie dokonywane ze szczególnym
okrucieństwem. Dziś to już 77 rocznica od tej krwawej niedzieli pamiętajmy o
swoich rodakach którzy tam żyli. Dzień 11 lipca [7] został ustanowiony jako
Narodowym dniem Pamięci ofiar Ludobójstwa dokonanego przez Ukraińskich
nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej często nazywany dniem
pamięci Męczeństwa Kresowian. Niestety na Ukrainie nadal w świadomości i w
pomnikach czczony Stefan Bandera. Niech historia nas uczy że nie rozliczenie
się z system komunistycznego [8] dzisiejszych potomków może
spowodować znów ruchy nacjonalistyczne i zbrodnie na ludzkości. A to możemy już
zauważyć w wielu krajach Europy. W duchu pamięci naszych rodaków pomódlmy się
słowami ułożonymi przez Antina Borkowskiego: [9]
„Bracie, za krzywdę Tobie wyrządzoną,
za Twój ból i ból twoich krewnych, przebacz mi.
Za przelaną krew niewinną na Wołyniu i
w Galicji, za niewiarę, przebacz mi Bracie.
Nie z powodu polityki i dobrego
sąsiedztwa, nie dla dobrego imienia narodu mojego, przebacz mi, Bracie. Wstyd
pali moje serce,
wstrzymuje oddech w piersiach,
kiedy myślę o Twoim bólu,
o zabitych Twoich braciach i siostrach na
Wołyniu i w Galicji.
Przebacz mi za nasz grzech. (…)
Panie przebacz nam i obejmij nas.
Nie zostawiaj nas samotnie, Ojcze,
i bądź z nami, grzesznikami. ”
W pamięci naszej zostaniecie jako
ofiary rzezi Wołyńskiej tak jak symbol zbrodni na Polakach jest kwiat lnu który
tam kwitł. Tak jak len kwitnie kilka godzin to 99 wsi które zniknęły przez
okrutne zbrodnie nie może zostać zapomnianych. A prawda powinna budować zwykłe
pojednanie ale też być zastanowieniem nad człowieczeństwem, aby historia
tamtych czasów nie powtórzyła się niezależnie od religii, gospodarki, czy
systemu danego kraju. Pamiętajmy o tym.
JZ [10]
Podróżnicy
polecają sprawdzoną bazę noclegową
[1] Wołyń – ziemia w
dorzeczu górnego Bugu z dopływami Dniepru Na Ukrainie ,stolicą Wołynia jest
Łuck, ze znanych miast to Krzemieniec tam też znajduje słynne liceum
Krzemienieckie , oraz urodzonego w Krzemieńcu poety Juliusza Słowackiego.
A
patronem Wołynia jest święty Jacek Odrowąż.
[2] Organizacja
Ukraińskich Nacjonalistów – OUN – B to zbrodnicza organizacja powstała w lipcu
1940 roku w Krakowie a przywódcą był Stefan Bandera. Tzw Banderowcy odegrali kluczową rolę w
ludobójstwie polskiej ludności cywilnej na Wołyniu
[3] Gazeta „ Do
zbroji”, wydawanej przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA ) zapowiadała
ludobójstwo Polskiej ludności cywilnej
na Wołyniu
[4] Krwawa
niedziela 11 lipca 1943 roku w 99
miejscowościach na Wołyńskiej ziemi Banderowcy (OUN I UPA) wymordowali Polską
ludność cywilną ze szczególnym okrucieństwem. W całej prowadzonej akcji
zbrodniczej od lutego 1943 do 1945
zginęło 60 tysięcy mieszkańców ziemi Wołyńskiej.
[5] 10 lipca 1943 roku
przedstawiciele okręgu Wołyńskiego Armii Krajowej a byli to Zygmunt Rumle PS „Krzysztof Poręga”, Krzysztof Markiewicz
ps. „Czort” i woźnica Witold Dobrowolski udali się do wsi Kustycze na spotkane
tam też zostali aresztowani i zamordowani.
[6] Dominopol wieś –
jedna z pierwszych dużych zbrodni (krwawej niedzieli)na ludności Wołynia w
której zginęło ponad 250 osób.
[7] 11 lipca został
ustanowiony Narodowym dniem Pamięci ofiar Ludobójstwa dokonanego przez
ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej, często
nazywany dniem pamięci Męczeństwa Kresowian.
[8] System
komunistyczny ideologia polityczno gospodarcza zwana często utopią pod
przykrywką pozbawiania ucisku i wyzysku społeczeństwa, Ale była zbrodniczym
system mający monopol władzy ,który tak samo wpisał się na karty ludobójstwa Europy
Wschodniej i Polski. Zbrodniarzami komunistycznymi w Polsce byli Cimosiewicz,
Michnik ,Jaruzelski, itd. Dziś to potomkowie próbujący oczyszczać system i ich
zbrodnie. Niestety w Polsce nie dokonała się dezubekizacja tak jak to zrobiły
inne kraje bloku wschodniego i nadal mamy często powracający smród lewactwa z PRl-u.
Tu warto przypomnieć że tzw obrońcy Wolności którym się przypisuje pierwsze
wolne państwo Polskie po 1989 roku jak Balcerowicz czy Mazowiecki to wywodzą
się z komunistycznych lewackich układów działających PZPR jeden skutecznie
wyprowadzając majątek narodowy za granicę, a drugi walczący z kościołem.
[9] Modlitwa ofiar Kresowian
ułożona przez Antina Borkowskiego.
[10] Jacek Źróbek –
Członek Archikonfraterni Literackiej od 2000 roku, podróżnik, fotograf, -
udział w konkursach World Press photo, reporter pasjonat turystyki górskiej,
miejskiej, pisarz, dziennikarz, Katolik blogowy redaktor parafialnego ,,Dzwonka
Janowskiego” lata 2007- 2018, oraz współautor publikacji w gazecie „Co
tydzień”, i innych, książkowych religijnych między innymi o Prymasie Józefie
Glempie. Autor zdjęć i filmów podróżniczych.
Autor
kilku wystaw. Między innymi wystawy o dekanacie Mysłowickim w 140 rocznicę
istnienia.
W
działalności publicznej- współpraca z Muzeum Miasta Mysłowice, dla Śląska –
współpraca z Stowarzyszeniem –Solidarni 2010, oraz wspieranie patriotycznych
inicjatyw dla Ojczyzny. Byłem fotografem kilku wielkich wydarzeń i uroczystości
państwowych w Polsce i Europie. Moje szlaki przemierzone to południowe,
północne, zachodnie, w niewielkiej część wschodnia.
sobota, 10 czerwca 2017
sobota, 12 marca 2016
UKRAINA – POLSKA-ROSJA: CZY MOŻLIWE SĄ POKÓJ I POJEDNANIE? Arcybiskup Większy Kijowsko-Halicki Światosław Szewczuk[
X ZJAZD GNIEŹNIEŃSKI
11-13 MARZEC 2016
UKRAINA – POLSKA-ROSJA: CZY MOŻLIWE SĄ POKÓJ I POJEDNANIE?
Arcybiskup Większy Kijowsko-Halicki Światosław Szewczuk[1]
Ekscelencje, czcigodni uczestnicy Zjazdu
Gnieźnieńskiego.
Ukraina – Polska – Rosja: czy możliwe są pokój
i pojednanie?
I. Droga do pojednania polsko-ukraińskiego[2]
Analiza wzajemnych powiązań i wysiłków
zmierzających do osiągnięcia pojednania w relacjach ukraińsko-polsko-rosyjskich
bardzo dobrze koreluje z drugą częścią tematu tegorocznego Zjazdu
Gnieźnieńskiego, która przypomina o wyzwalającej mocy chrześcijaństwa, będącego
najistotniejszym elementem dziedzictwa europejskiego. Nie mogłoby dojść do
eurointegracji, gdyby nie pojawiło się pragnienie realizowania idei pojednania
między narodami. To, czego doświadczamy dzisiaj w zjednoczonej Europie państw,
zawdzięczamy ludziom z wizją, którzy w czasie gdy toczyła się jeszcze wojna,
szukali dróg do pojednania między zwalczającymi się stronami. Dzięki
dalekosiężnej świadomości osób, przesiąkniętych na wskroś wartościami
chrześcijańskimi, doszło do pojednania francusko-niemieckiego i
niemiecko-polskiego. Należy zauważyć, że we wszystkich tych procesach Kościoły
odgrywały i odgrywają istotną rolę. Pierwszym krokiem w kierunku nawiązania
współpracy tuż po zakończeniu II wojny światowej, było spotkanie kardynała
Augusta Hlonda, prymasa Polski, [3]i biskupa
Iwana Buczko, wizytatora apostolskiego dla grekokatolików w Europie Zachodniej,
22 maja 1945 roku, w Papieskim Kolegium Świętego Jozafata w Rzymie. Już samo to
zdarzenie było czymś wyjątkowym, gdyż – jak wiadomo – metropolita Szeptycki
zmarł pół roku wcześniej, 1 listopada 1944 roku, a wszyscy pozostali biskupi
greckokatoliccy zostali aresztowani i uwięzieni. O szczegółach rozmowy wiadomo
niewiele, tyle tylko, że omawiano potrzebę wypracowania modelu wzajemnej
współpracy w nowym kontekście geopolitycznym.
1) Pierwsze deklaracje i próby dialogu
Na kolejne spotkanie hierarchów naszych Kościołów
trzeba było czekać ponad czterdzieści lat. W październiku 1987 roku[4], z
inicjatywy Jana Pawła II, biskupi Kościoła rzymskokatolickiego i
greckokatolickiego zebrali się w Ukraińskim i Polskim Kolegium w Rzymie. Po raz
pierwszy padły wówczas znamienne słowa, najpierw ze strony kardynała Józefa
Glempa[5], że
„jesteśmy wobec siebie dłużnikami, ponieważ nie zdołaliśmy wprowadzić w życie
nauki, która wypływa ze wspólnoty naszego chrztu świętego”, a w odpowiedzi ze
strony kardynała Myrosława Lubacziwskiego[6] została „wyciągnięta
braterska dłoń do braci Polaków na znak pojednania, przebaczenia i miłości”.
Niestety, ze względu na okoliczności geopolityczne to wydarzenie nie mogło się
przebić do świadomości szerszego gremium. Po dziesięciu latach od tamtego
wydarzenia, już we Lwowie, kardynał Lubomyr Huzar w obecności milionowej rzeszy
wiernych wyznał: „synowie i córki ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego
wyrządzali zło swoim bliźnim z własnego narodu i z innych narodów… dlatego, w
imieniu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, pragnę za nich wszystkich
prosić o przebaczenie”. Słowa te powtórzył trzy lata później, podczas spotkania
z młodzieżą w Lednicy: „…przed wami, droga młodzieży, chcę zadeklarować, że
prosimy o wasze przebaczenie i jesteśmy gotowi przebaczyć wszystko to, czego
doświadczyliśmy”. Wypowiedzi te współbrzmiały ze słowami z homilii Jana Pawła
II wygłoszonej podczas jego pielgrzymki do Ukrainy: „Niech przebaczenie
udzielone i uzyskane rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu”.
Słowa kardynała Huzara i apel papieża nie pozostały bez echa. Zaraz po tym
powołano komisję ds. współpracy Synodu Kościoła Greckokatolickiego i Episkopatu
Polski. Na jej pierwszym spotkaniu w Lublinie przyjęto duszpasterski program
„gojenia ran”, kładąc nacisk na formację księży i pracę z młodzieżą. W kilka
miesięcy później na Cmentarzu Łyczakowskim[7] we
Lwowie biskupi, duchowieństwo i wierni wspólnie modlili się za Strzelców
Siczowych i Orlęta Lwowskie, którzy w 1918 roku ginęli w walkach po obu
stronach barykad. Niestety, te inicjatywy nie przerodziły się w jakiś trwały
program współpracy. Potrzebny był wysiłek obu stron, aby słowa i gesty dotarły
do sumień, serc i świadomości wszystkich Polaków i Ukraińców, na który wtedy
chyba nasze Kościoły nie były jeszcze gotowe. Jan Paweł II, który pojednanie
polsko-ukraińskie traktował jako jedno z ważniejszych wyzwań swego pontyfikatu,
w przededniu 60-tej rocznicy tragedii wołyńskiej w przesłaniu do kardynałów
Józefa Glempa, Mariana Jaworskiego i Lubomyra Huzara, pisał po raz kolejny, że
„skoro Bóg przebaczył nam w Chrystusie, trzeba, aby wierzący umieli przebaczać
sobie nawzajem doznane krzywdy i prosić o przebaczenie własnych uchybień”. Niejako
odpowiedzią na to papieskie wezwanie był list pasterski biskupów
greckokatolickich do sąsiadujących ze sobą braci Ukraińców i Polaków,
nawołujący do pojednania, bez którego – jak pisali – „nasze narody nie mają i
nie będą miały w przyszłości perspektywy rozwoju zarówno na płaszczyźnie
religijnej jak i politycznej”. Biskupi zadeklarowali w liście, iż jest to
początek „trudnego i jak się wydaje, nie w pełni przez wszystkich akceptowanego
procesu, którego celem ma się stać nie tyle polityczne, lecz przede wszystkim
duchowo-religijne pojednanie”. Czy dotarło to wołanie do społeczeństwa polskiego
i ukraińskiego, trudno jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż mimo padających
deklaracji można było jeszcze ciągle usłyszeć w Ukrainie zarzuty, że strona
ukraińska, w tym Kościół greckokatolicki, zbyt słabo i mało jednoznacznie
odniosły się do krzywd doznanych przez Polaków. Wydaje się to zrozumiałe, gdyż
podobnie jak Ukraińcy odczuwają wciąż ból tragedii Wielkiego Głodu – w taki sam
sposób w narodowej pamięci Polaków pozostał ból po tragedii na Wołyniu. Dlatego
niezwykle ważne i potrzebne było wspólne przesłanie Synodu Kościoła
Greckokatolickiego i Episkopatu Polski, ogłoszone w czerwcu 2005 roku w
Warszawie i we Lwowie. Obie strony, w nawiązaniu do orędzia polsko-niemieckiego
z 1965 roku[8],
wypowiedziały wówczas słowa: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie!”. Ponieważ
wydarzenie to nawiązywało do orędzia biskupów polskich do niemieckich, wydawało
się, że przyniesie podobne owoce we wzajemnych relacjach. Rzeczywistość okazała
się o wiele bardziej złożona. O ile wymiana listów między episkopatami polskim
i niemieckim stała się aktem, który dał impuls do budowania lepszych stosunków
między dwoma narodami, to głos biskupów greckokatolickich Ukrainy i
rzymskokatolickich Polski nie dotarł do świadomości wszystkich Polaków i
Ukraińców. Pokazały to niezwykle burzliwe dyskusje przy okazji kolejnych
rocznic wydarzeń wołyńskich, a kulminacją okazał się rok 2013.[9]
Wsłuchując się w nastroje społeczne po obydwu stronach granicy, Synod Kościoła
Greckokatolickiego skierował orędzie do wszystkich ludzi dobrej woli, które
zostało odczytane w cerkwiach na początku Wielkiego Postu, w Niedzielę
Przebaczenia. W orędziu tym biskupi stwierdzili, że „Chrześcijańska ocena
tragedii wołyńskiej, jak również krzywd, nią spowodowanych, domaga się
jednoznacznego potępienia” i nie można w żaden sposób „usprawiedliwiać
dokonanych zbrodni, niezależnie od motywów, gdyż morderstwo jest pogwałceniem
przykazania Bożego: nie zabijaj”. Gorąca dyskusja prowadzona w tym czasie
zaktywizowała również inne środowiska po stronie ukraińskiej. Patriarcha
Filaret, zwierzchnik Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego,
wystosował list, w którym zaapelował o dialog i przebaczenie. Zostało wydane
oświadczenie ukraińskich intelektualistów, w którym wyrazili współczucie dla
tych, którzy doznali cierpienia lub zginęli z rąk Ukraińców na Wołyniu. Na
dyskusję wokół tragedii wołyńskiej w Polsce nałożyła się niezwykle napięta
sytuacja polityczna w Ukrainie. Trwały przygotowania do protestów w Kijowie, a
w Warszawie posłowie spierali się o to, czy wydarzenia wołyńskie nazywać
ludobójstwem, czy czystką etniczną o znamionach ludobójstwa. W tej gorącej
atmosferze, pojawiła się cała seria apeli zachęcających do umiarkowania i
wzajemnego pojednania. Zarówno odezwa Wołyńskiej Rady Kościołów, jak i list
pasterski Rzymskokatolickiego Episkopatu Ukrainy oraz oświadczenie Ukraińskiej
Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego pokazały, że kwestia relacji
polsko-ukraińskich stała się na nowo bardzo aktualna, a proces pojednania
nabrał nowej dynamiki. W odróżnieniu od poprzednich lat, debata po stronie
ukraińskiej nabrała charakteru ekumenicznego, ale nadal otwarte pozostawało
pytanie, czy seria podejmowanych kroków rzeczywiście dociera do świadomości
społeczeństw? Czasem mogło się wydawać, że nastawienie ludzi bardziej zmieniały
telewizyjne relacje z Majdanu kijowskiego niż apele biskupów. Niestety,
wydarzenia polityczne w Ukrainie potoczyły się w zupełnie innym kierunku i
sytuacja diametralnie się zmieniła. Dyskusja w społeczeństwie ukraińskim ze
stosunków polsko-ukraińskich przeniosła się na konflikt rosyjsko-ukraiński.
2) Kolejne rocznice tragedii wołyńskiej
Trzeba uznać, że w tym niezwykle złożonym
kontekście 70-tej rocznicy tragedii wołyńskiej[10] w 2013
roku , na pięć miesięcy przed początkiem „rewolucji godności” w Ukrainie, udało
się Episkopatowi Polski i Synodowi Kościoła Greckokatolickiego przygotować
wspólne orędzie. W odróżnieniu od poprzednich deklaracji, tym razem przesłanie
zostało podpisane także przez przewodniczącego Rzymskokatolickiego Episkopatu
Ukrainy i zwierzchnika Kościoła Greckokatolickiego w Polsce, którzy
reprezentowali mniejszości narodowe: polską w Ukrainie i ukraińską w Polsce. Po
raz pierwszy pojawiło się stwierdzenie, że „czystki etniczne nigdy nie mogą być
metodą rozwiązywania konfliktów między sąsiadującymi narodami, ani być
usprawiedliwione racją polityczną, ekonomiczną czy religijną”. W deklaracji
dokonano również obustronnego wyznania win, oraz poproszono o wybaczenie, a
także potępiono skrajny nacjonalizm i szowinizm, które doprowadziły do śmierci
tysięcy ludzi. Orędzie kończy się zachętą do wspólnego świadectwa chrześcijan z
Polski i Ukrainy w jednoczącej się Europie. Wydaje się, że to przesłanie,
przygotowywane w trudnym czasie, połączone ze wspólną modlitwą w intencji
ofiar, uspokoiło rozbudzone emocje społeczne, spowodowane wzajemnymi
oskarżeniami oraz bardzo napiętymi stosunkami po obu stronach granicy, również
podsycanymi z zewnątrz. Nasza droga do tego momentu nie była łatwa,
dyskutowaliśmy między sobą o sprawach przemilczanych i przekłamanych przez
propagandę komunistyczną. Droga nie była łatwa również z tego powodu, iż szła w
parze z procesem poznawania całej prawdy, także tej ciężkiej do przyjęcia. Działania
kardynałów Myrosława Lubacziwskiego, Józefa Glempa, Lubomyra Huzara i
arcybiskupa Józefa Michalika, inspirowane przez charyzmatycznego papieża Jana
Pawła II, miały charakter wręcz profetyczny. Z perspektywy ponad trzydziestu
lat dostrzegamy dziś, jaką wielkodusznością i mądrością musieli się oni
wykazać, aby zainicjować dialog polsko-ukraiński. Zauważamy, że ich wysiłek nie
był daremny, gdyż proces pojednania i współpracy zapuszcza coraz głębsze
korzenie. Z tej drogi wciąż trzeba jeszcze usuwać rozmaite kamienie i
przeszkody, które pozostawiła nam przeszłość. Czasami ta droga jest bardzo
wyboista, czasami łatwiejsza. Tak czy inaczej, zapoczątkowany w ten sposób
proces wymaga działania na wszystkich możliwych poziomach i szczeblach – w
relacjach między hierarchami, prezydentami, premierami i ministrami, ale przede
wszystkim między ludźmi – mieszkańcami Polski i Ukrainy. Potwierdził to nasz
wspólny komunikat wydany w 2015 roku, w którym została wyrażona nadzieja, iż
dzieło pojednania narodów – polskiego i ukraińskiego – będzie kontynuowane
poprzez konkretną współpracę, wzajemny szacunek, porozumienie i wsparcie.
3) Czas na konkretne działania
Przejawem solidarności i konkretnych działań
wobec narodu ukraińskiego była ze strony Polski modlitwa, jak też wsparcie
duchowe i humanitarne w dramatycznym czasie wojny. Okres próby jeszcze mocniej
zbliżył nasze narody, ale również pokazał, jak bardzo jesteśmy sobie wzajemnie
potrzebni. Wsparcie otrzymywane z Polski było symbolicznym zwieńczeniem
procesu, do którego impulsem stały się deklaracje z poprzednich lat. Myślę, że
przez te orędzia Bóg przygotowywał nasze narody do tego, abyśmy mogli w tak
ważnym czasie – nie tylko dla Ukrainy, ale i dla Europy – jako chrześcijanie i
najbliżsi sąsiedzi być razem. To, co dokonuje się w naszych relacjach obecnie,
jest szczególnym błogosławieństwem Bożym i zarazem realizacją profetycznej
wizji Jana Pawła II o pojednaniu polsko-ukraińskim. Realna przemiana społeczna
czy zmiana stosunków między narodami nie jest procesem łatwym ani jednorazowym,
nie następuje nagle, w przeciągu tygodnia, miesiąca czy kilku lat. Wydawało
się, że apele kierowane przez biskupów z Polski i Ukrainy i wspierane przez
Jana Pawła II przynoszą znikome rezultaty, ale doświadczenie pokazuje, że za
każdym razem pojawiały się cenne inicjatywy społeczne, których celem było
przezwyciężanie przeszkód istniejących we wzajemnych relacjach. Zespoły
polskich i ukraińskich historyków z ośrodków uniwersyteckich w Ukrainie: Lwowa,
Kijowa, Łucka, oraz w Polsce: Lublina, Warszawy i Krakowa zainicjowały wspólne
projekty badawcze i wydały wiele cennych opracowań na temat stosunków
polsko-ukraińskich. Powstała komisja międzyrządowa, która planuje wydać wspólny
podręcznik do nauki historii. Przez szereg lat dwie znaczące organizacje:
Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej i Związek Ukraińców w Polsce organizowały
cykl spotkań „Polska-Ukraina: trudne pytania”, po których opublikowano osiem
tomów artykułów na temat najważniejszych i równocześnie najbardziej bolesnych
problemów. Na szczeblu państwowym Archiwa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Polski wydają wspólne opracowania w oparciu o
nieznane dokumenty służb specjalnych. Na ziemiach pogranicza wspólnie
upamiętniane są miejsca, w których spoczęli Polacy i Ukraińcy – ofiary
konfliktu. Od kilkunastu lat na granicy polsko-ukraińskiej odbywają się Dni
Dobrosąsiedztwa. Działają również Kapituła Pojednania Polsko-Ukraińskiego oraz
komitet błogosławionego Emiliana Kowcza, orędownika porozumienia. Ukazały się
publikacje na tematy polsko-ukraińskie, pisane przez klub dziennikarski „Bez
uprzedzeń”. Miały też miejsce wspólne działania prezydentów Polski i Ukrainy,
takie jak uroczyste otwarcie cmentarza Orląt we Lwowie czy spotkania w Pawliwce
i Hucie Pieniackiej po stronie ukraińskiej oraz w Pawłokomie po stronie
polskiej, gdzie upamiętniono ofiary konfliktu polsko-ukraińskiego. Nie mniej
istotna jest współpraca polskiego i ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej,
jak również działania podejmowane przez organizacje mniejszościowe w obu
krajach. Młodzież polska i ukraińska zajęła się zapisywaniem opowieści
Ukraińców, którzy ratowali Polaków podczas konfliktu; powstał też film
„Wybaczyć wszelkie zło”, który próbuje oczyścić bolesną pamięć historyczną. To
tylko niektóre ze wspólnych działań, które zostały zainspirowane deklaracjami
nawołującymi do pojednania.
4) Perspektywa na przyszłość
W stosunkach polsko-ukraińskich wydarzyło się
wiele pozytywnych rzeczy, ale mają też miejsce jawne prowokacje. Trudno nawet
czasem jednoznacznie stwierdzić, które czynniki: negatywne czy pozytywne mają
większy wpływ na świadomość społeczną i wzajemne stosunki. To dobrze, że nasze
społeczeństwa inicjatywę pojednania polsko-ukraińskiego biorą w swoje ręce,
gdyż środowiska kościelno-cerkiewne mają niekiedy skłonność do generowania
ksenofobicznych nastrojów. Obecnie ze strony naszych Kościołów potrzebne jest zaangażowanie
większego gremium ludzi świeckich, aby zmiana w postrzeganiu siebie nawzajem
ogarnęła jak najszersze kręgi ludzi. Wymaga to podejmowania ciągle nowych
inicjatyw, na różnych płaszczyznach zarówno życia kościelnego, jak i
społecznego. Po trzydziestu latach wspólnych oświadczeń odczuwamy, że nie
wszystko, co było ogłoszone, zostało wypełnione. Musimy dużo wspólnie pracować,
aby nasze zamiary nie pozostały tylko na papierze, ale by były wcielane w
życie. Nie chodzi tu tylko o współpracę materialną, która też jest ważna, ale o
kontakty międzyludzkie, kontakty pomiędzy parafiami i organizacjami
pozarządowymi naszych krajów. Kiedy ludzie poznają się wzajemnie i szanują,
wówczas uprzedzenia słabną, obalane są mury i stereotypy. Winniśmy w tym duchu
podejmować w Polsce i w Ukrainie kolejne kroki naprzód, tak aby sprawa
pojednania nie była inicjatywą tylko biskupów, ale by mogło nastąpić „pospolite
ruszenie”, abyśmy zrozumieli, że wolna Ukraina jest niezbędna dla wolnej Polski
– i odwrotnie. Potrzebna jest konstruktywna współpraca w duchu dobrosąsiedztwa
na płaszczyźnie kościelnej, społecznej, kulturalnej, politycznej i
ekonomicznej. Badaniem i dociekaniem trudnej przeszłości niech zajmują się
kompetentni specjaliści, natomiast elity społeczne winny koncentrować się na
przyszłości. Ważne jest również, aby pragnienie pojednania i porozumienia stało
się tematem debaty publicznej nie tylko przy okazji kolejnych rocznic, ale w
ciągu całego roku. Potrzebny jest długofalowy program kontaktów i wymiany
między młodzieżą polską i ukraińską, wynikający z przekonania, że pojednanie to
długotrwały proces realizacji wspólnych projektów. W relacjach
polsko-niemieckich za deklaracjami poszły inicjatywy oddolne, co przyczyniło
się do poszerzenia wspólnoty między państwami. Obecna sytuacja winna stanowić
dla nas zachętę do otwartej dyskusji o naszych relacjach i formach współpracy,
aby proces pojednania mógł nabrać jeszcze większej dynamiki. W przeciwnym
wypadku wspólne deklaracje stopniowo utracą swoje znaczenie i przejdą do lamusa
historii.
II. Relacje ukraińsko-rosyjskie
Doświadczenie zdobyte podczas budowania
pojednania polsko-ukraińskiego może okazać się bardzo pomocne w kształtowaniu
przyjaznych relacji z Rosjanami. Patrząc na obecną sytuację z perspektywy
relacji francusko-niemiecko-polskich po II wojnie światowej, widzimy, że dla
rosyjsko-ukraińskiego dobrosąsiedztwa nie ma alternatywy. Oba narody należą do
jednego geograficznego obszaru Europy Wschodniej i nic nie zmieni faktu, że
sąsiadują ze sobą. Istnieją jednak poważne przeszkody natury ideologicznej, aby
proces pojednania mógł ruszyć z miejsca.
1) Stanowisko Rosji wobec Ukrainy
Władze rosyjskie zaprzeczają prawu do istnienia
narodu ukraińskiego i jego odrębnej, własnej kultury. Szczególnie w ostatnich
latach najwyżsi dostojnicy cerkiewni i państwowi głoszą, iż Ukraińcy i Rosjanie
są jednym i tym samym narodem. Taka teza i postawa sprawiają, że dialog staje
się niemożliwy, gdyż nie można prowadzić rozmowy z kimś, kto nie istnieje i nie
posiada podmiotowości. Zarówno przedstawiciele władz państwowych, jak i
cerkiewnych patriarchatu moskiewskiego kwestionują sam fakt istnienia
niezależnego państwa ukraińskiego. Samo istnienie ukraińskiej państwowości
uważa się za agresję Zachodu i gwałt na ciele wielkiego narodu rosyjskiego.
Dlatego wszelkie działania zmierzające do zniszczenia ukraińskiej niezależności
uznaje się świętą sprawę, która jest dodatkowo usprawiedliwiana poglądami
teologicznymi. Można ją streścić w twierdzeniu, że tak jak jest jeden Bóg w
trzech osobach, tak też istnieje jeden naród rosyjski w trzech nierozłącznych
postaciach: wielkorosyjskiej, białoruskiej i małoruskiej, czyli ukraińskiej. W
takich okolicznościach dialog o pojednaniu i uznaniu krzywd zadanych sobie
wzajemnie, jest całkowicie zablokowany. Współczesne władze Federacji Rosyjskiej
usiłują reanimować stare komunistyczno-geopolityczne postulaty i nie są w
stanie oskarżyć bezprawia komunizmu nie tylko wobec narodu rosyjskiego i
ukraińskiego, ale również w stosunku do innych krajów – w tym narodu polskiego.
Prezydent Rosji ogłosił, że największym dramatem ostatniej dekady XX wieku był
rozpad Związku Radzieckiego. Sytuacja uległa zaostrzeniu od czasu agresji Rosji
wobec Ukrainy w 2014 roku. Rosja wciąż deklaruje, że wojna w Donbasie jest
wewnętrznym konfliktem Ukrainy. Agresja wobec Ukrainy ma charakter nie tylko
polityczny, ale i kulturowy. Jego podłożem są odmienne sposoby myślenia o
świecie. Rosyjskie elity polityczne reprezentują typ myślenia oparty na
budowaniu rosyjskiego świata. Ta
ideologia rosyjskiego świata moim zdaniem jest ostatnia legitymizacja przez
Kościół chrześcijański, współczesnego kolonializmu. Rosyjska propaganda
społeczna opiera się na szukaniu sojuszy przeciwko wpływom świata zachodniego,
postrzeganego jako agresor na obszarze żywotnych interesów Rosji. Idea ta ma
służyć budowie odrębnej wspólnoty cywilizacyjno-historycznej w stylu
mocarstwowym, na obszarze odpowiadającym terytorium byłego Imperium
Rosyjskiego. Dlatego realizacja projektu kulturowego wspólnoty
rosyjskojęzycznej stała się pretekstem do wypowiedzenia wojny w Ukrainie,
najpierw na Krymie, a potem w Donbasie. W praktyce działania wojenne prowadzone
są równolegle z propagandowymi, które polegają na budowaniu przejaskrawionego
obrazu wroga, zarówno wewnętrznego – „zdrajcy narodu”, „piątej kolumny” –
którego należy likwidować, jak i zewnętrznego – „faszystów ukraińskich”, „junty
kijowskiej” – opisywanego językiem nienawiści. Czasem nawet idea ekumenizmu,
jest widziana jako szukanie sojuszów z innymi Kościołami, zwłaszcza katolickim,
jako współpraca i koegzystencja przed obliczem jednego i tego samego
wroga(agresywny sekularyzm, muzułmański fundamentalizm itd.). Natomiast moim
zdaniem, celem prawdziwego ekumenizmu jest szukanie pełnej jedności i
widzialnej, podzielonego Kościoła Chrystusowego w imieniu wiary w jednego Boga,
opartej na jednym i tym samym chrzcie świętym.
2) Perspektywy na osiągnięcie porozumienia
Czy w takich okolicznościach można mówić o
rosyjsko-ukraińskim pojednaniu? Jakkolwiek absurdalnie by to brzmiało, uważam,
że tak, nawet podczas obecnych, z cynizmem prowadzonych, działań wojennych. Skąd
czerpię takie przekonanie? Po pierwsze, „rewolucja godności” nie miała w sobie
nacjonalistycznego charakteru i nie była antyrosyjskim wydarzeniem, gdyż był to
protest przeciwko przemocy, korupcji i nowej formy kolonializmu władz
rosyjskich. Większość uczestników Majdanu posługiwała się językiem rosyjskim. Po
drugie, proeuropejski wybór społeczeństwa ukraińskiego rzucił wyzwanie nowej
rosyjskiej ideologii, ale w żadnym wypadku nie rosyjskiemu narodowi ani też
jego kulturze czy Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Po trzecie, około 60 procent
żołnierzy, którzy umierają za niezależną i wolną Ukrainę, jest
rosyjskojęzycznych. A rosyjscy filozofowie oraz działacze kultury, którzy nie
przyjmują regresu rosyjskiego systemu politycznego do czasów radzieckiej
ideologii, przyjeżdżają w Ukrainę, gdzie czują się komfortowo, gdyż są
akceptowani i przyjmowani jako wolni obywatele. Po czwarte, mimo iż oficjalne
statystyki w Rosji mówią o 80-cio procentowym poparciu współczesnej wizji
politycznej władz rosyjskich, to jednak istnieją bardzo duże wątpliwości co do
jej wiarygodności i obiektywizmu. Gdy powraca radziecki system strachu i
przymusu, ludzie odpowiadają ankieterom tak, jak by to robili w czasach Stalina
lub Breżniewa. Po piąte, zwyczajni, prości Rosjanie nie chcą wojny z Ukrainą.
Zbyt głębokie są jeszcze w ludziach rany powstałe w wyniku przeżyć II wojny
światowej. Wciąż powszechne jest przekonanie, że nieważne, co będzie, byle tylko
wojny nie było. Myślę, że podświadomy strach społeczeństwa przed wojną zmusza
władze Federacji Rosyjskiej do ukrywania obecności wojsk rosyjskich w Ukrainie
i szukania usprawiedliwienia w innych działaniach wojennych, które prowadzi
Rosja.
3) Inicjatywy ze strony Kościoła greckokatolickiego
Jak zatem w takich warunkach Kościół powinien
odpowiedzieć na potrzebę pojednania i budowania pokojowego współistnienia? Na
dzień dzisiejszy nie mamy zadowalającej odpowiedzi. Chcę jednak podkreślić, że
w Ukrainie chrześcijanie różnych wyznań, w tym również patriarchatu
moskiewskiego, liczą na to, iż to właśnie Kościoły będą liderami sprawiedliwego
pokoju i autentycznego porozumienia. Przykładem tego może być ekumeniczna
koncepcja Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, która głosi, że do
pojednania potrzebne jest pokonanie wzajemnych uprzedzeń, urazów emocjonalnych,
niechęci i nieżyczliwości, poprzez wychodzenie sobie naprzeciw i jednoczesne
dawanie sygnałów, że jesteśmy gotowi dokonać wzajemnej wymiany przebaczenia:
ofiarować je i przyjąć – niezależnie od wielkości winy z obu stron. Wydany
przez ukraińskich grekokatolików dokument można uznać za swego rodzaju program
ruchu ekumenicznego we współczesnej Ukrainie. W relacjach z Rosyjską Cerkwią
Prawosławną, według koncepcji ekumenicznej naszego Kościoła, nieodzowną rzeczą
jest uleczenie ran z przeszłości. Może to nastąpić w momencie, gdy po pierwsze,
zostaną jednoznacznie uznane krzywdy historyczne i błędy, co pozwoli zdjąć
psychologiczny ciężar przeszłości i „pozostawić historię Bogu”. Po drugie,
pojawi się gotowość do szczerej skruchy, oraz pragnienie wzajemnego
przebaczenia, które uwolni duchowe skarby obu Kościołów z niewoli nieustannego
rozpamiętywania bolesnych historycznych doświadczeń. Po trzecie, strony będą
unikać wrogich działań i wypowiedzi, które mogłyby spowodować lub pogłębić wzajemne
uprzedzenia i nieufność. Po czwarte, podjęte zostaną poszukiwania płaszczyzn
zaufania i współpracy na poziomie stosunków między Kościołami oraz
duszpasterskiej opieki nad wiernymi patriarchatu moskiewskiego w Ukrainie i
Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w Rosji. Ze strony Kościoła
Greckokatolickiego podejmowane były kroki mające na celu nawiązanie współpracy
z Rosyjską Cerkwią Prawosławną. W roku 1987 arcybiskup Myrosław Lubacziwski,
ryzykując niezrozumieniem ze strony swoich wiernych i duchowieństwa,
pozostających w tym czasie w konspiracji ze względu na prześladowania ze strony
władz Związku Radzieckiego, wystosował list do patriarchy Pimena ze słowami
wzajemnego przebaczenia i miłości do narodu rosyjskiego i patriarchatu
moskiewskiego. Niestety, wyciągnięta ręka zawisła w powietrzu bez odpowiedzi.
Przyczyną zaistniałej sytuacji – jak arcybiskup sam wspominał po latach – mógł
być fakt, że przebaczając komuś, kto tego aktu nie oczekuje, można go obrazić,
ponieważ czyni mu się zarzuty, wobec których on sam nie poczuwa się do winy ani
odpowiedzialności. Kolejna próba podjęcia dialogu z Rosyjską Cerkwią
Prawosławną miała miejsce w 2006 roku w związku z 60. rocznicą pseudosoboru
lwowskiego, podczas którego dokonano likwidacji ukraińskich grekokatolików
poprzez przymusowe włączenie ich do rosyjskiego prawosławia. List w imieniu
Synodu wystosował kardynał Huzar. Przesłanie niemal w całości było poświęcone
wzajemnym relacjom, a w szczególności bezprawnym działaniom władz radzieckich,
które doprowadziły do całkowitego zniszczenia struktur kościelnych, zaś niepokornych
poddały szykanom i prześladowaniom. Biskupi całą odpowiedzialnością za
zaistniałą sytuację obarczyli radziecki reżim totalitarny, który wykorzystał
rosyjskie prawosławie w sposób instrumentalny do likwidacji grekokatolików.
Sygnatariusze listu oczekiwali, że delegalizacja Kościoła zostanie uznana jako
akt bezprawny i podjęte zostaną poszukiwania możliwości współpracy. W
odpowiedzi przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Stosunków Kościelnych
Patriarchatu Moskiewskiego, metropolita Cyryl, obecny patriarcha, odrzucił
propozycję krytycznej oceny pseudosoboru lwowskiego z 1946 roku i wyliczył całą
serię win, za które odpowiedzialni są grekokatolicy. Na koniec podsumował, że w
obecnych realiach Rosyjska Cerkiew Prawosławna nie widzi możliwości unormowania
wzajemnych stosunków. Jak widać z powyższej korespondencji, ocena wydarzeń
historycznych z perspektywy obydwu wspólnot okazała się diametralnie różna.
Zatem czeka nas jeszcze bardzo mozolna praca na rzecz wyjaśnienia rozbieżności,
które pomogą w uznaniu win i doprowadzą do przebaczenia między naszymi
Kościołami i narodami. Pojednanie może być budowane tylko na prawdzie, bez
przemilczania bądź tuszowania doznanych krzywd, aby w ten sposób dać sobie
możliwość ich wzajemnego wypowiedzenia, a następnie szukać kompromisu
połączonego ze zrozumieniem. Ważną inicjatywą zmierzającą do uregulowania spraw
międzykonfesyjnych okazał się projekt zatytułowany „Pojednanie w Europie –
zadanie Kościołów w Ukrainie, Białorusi, w Polsce i w Niemczech”, w którym
uczestniczą przedstawiciele Kościoła prawosławnego, rzymskokatolickiego,
grekokatolickiego i Kościołów ewangelickich z czterech krajów: Ukrainy,
Białorusi, Niemiec i Polski. Projekt został zapoczątkowany w 1995 roku przez
Polsko-Niemiecką Komisję Kontaktów, w której uczestniczą Kościół Ewangelicki w
Niemczech i Polska Rada Ekumeniczna. Spotkania, konferencje i konsultacje w
ramach projektu odbywały się m.in. w Warszawie, Mińsku, Kijowie, Odessie,
Jałcie i Charkowie. W bardzo trudnym dla Kościoła greckokatolickiego okresie po
II wojnie światowej rozmowy ekumeniczne między Stolicą Apostolską a
Patriarchatem Moskiewskim były prowadzone bez udziału grekokatolików. Wraz z
wyborem nowego papieża, Jana Pawła II, podejście znacznie się zmieniło. Pod
koniec lat 90. ubiegłego stulecia doszło do pierwszych spotkań z udziałem
delegacji Kościoła greckokatolickiego. Najpierw w maju 1997 roku we włoskim
mieście Bari, w ramach corocznych spotkań pomiędzy delegacjami Stolicy
Apostolskiej i Patriarchatu Moskiewskiego, następnie pod egidą fundacji „Pro
Oriente” w 1998 roku w Wiedniu, z udziałem arcybiskupa Lubomyra Huzara i
biskupa Awhustyna Markewycza z Ukrainy. Były to pierwsze działania podjęte w
celu przełamania wzajemnych uprzedzeń i nieporozumień oraz kolejny krok w
stronę równouprawnienia grekokatolików w dialogu katolicko-prawosławnym.
Niestety, na tych dwóch spotkaniach dialog się zakończył. Możliwe, że
deklaracja podpisana przez papieża Franciszka i patriarchę Cyryla w Hawanie, po
raz kolejny bez udziału grekokatolików, skłoni Patriarchat Moskiewski do
większej otwartości, gdyż w oświadczeniu pojawiło się stwierdzenie, że
„prawosławni i grekokatolicy potrzebują pojednania oraz znalezienia wzajemnie akceptowalnych
form współżycia”.
4) Pojednanie w kontekście działań wojennych Rosji
Czy w kontekście działań zbrojnych prowadzonych
przez Rosję we wschodniej Ukrainie winno pojawić się dążenie do załagodzenia
napięcia w relacjach rosyjsko-ukraińskich oraz pragnienie wzajemnego
przebaczenia i pojednania? Na pewno tak. Ale najpierw musi dojść do
powstrzymania agresji zbrojnej, do normalizacji stosunków między państwami, a
tylko wtedy do pojednania między ludźmi.
Ze strony Rosji potrzebna jest świadomość wyrządzenia krzywd narodom
ościennym, a to w obecnej sytuacji wydaje się mało prawdopodobne. W przekazie
rosyjskim dominuje przekonanie, że Rosja nigdy nie była agresorem i prowadziła
jedynie „wojny wyzwoleńcze”, łącznie z obecnymi działaniami na Krymie i w
Donbasie. Kościół prawosławny nie jest
na razie w stanie odegrać roli podobnej do tej, jaką pełnił Kościół katolicki w
pojednaniu niemiecko-polsko-ukraińskim, ze względu na jego sojusz z władzami
rosyjskimi, instrumentalizację Kościoła w imieniu propagandy „świta
rosyjskiego” a także koncepcję jedności eklezjalnej, rozumianą jako całkowite
podporządkowanie. Mimo tych rozbieżności oraz dramatu całej sytuacji i
bolesnych doświadczeń, należy szukać dróg do odbudowania szczerych relacji
dobrosąsiedzkich między naszymi Kościołami, narodami i państwami. Rosjanie
patrzą na historię stosunków z krajami ościennymi z własnej perspektywy, nie
zauważając często okresów naznaczonych gorzkim doświadczeniem krzywd. Z naszej
strony Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych, która skupia
prawie 20 wspólnot wyznaniowych i religijnych chrześcijańskich, żydowskich i
islamskich z całego kraju, w 2014 roku zwróciła się z odezwą do rosyjskich
chrześcijan, aby nie wierzyli propagandzie wrogości, gdyż naród ukraiński chce
nadal budować z Rosją przyjacielskie i braterskie stosunki. Dla obu naszych
narodów ważne jest, aby te bardzo trudne i bolesne doświadczenia ostatnich lat,
nie stały się powodem do utrwalenia niechęci, lecz aby posłużyły jako
oczyszczenie, które mogłoby pomóc w rozpoczęciu trudnej, ale zarazem koniecznej
drogi wzajemnego przebaczenia krzywd, zarówno w wymiarze politycznym, jak też
kulturowym czy wyznaniowym. Oba nasze narody wyznają podstawowe wartości
chrześcijańskiego etosu, czyli miłość, przebaczenie i pojednanie, dlatego nie
mogą żyć w izolacji czy też w stanie nieustannej wrogości wobec siebie. Polacy,
którzy mają wiele podobnych doświadczeń w relacjach z Rosjanami, podjęli
wysiłki zmierzające do wyjaśnienia i uporządkowania wzajemnych stosunków. Od
kilku lat na poziomie międzyrządowym działa Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu
i Porozumienia, którego celem jest inicjowanie i wspieranie działań
podejmowanych w Polsce i Rosji na rzecz dialogu i porozumienia. W ramach tego
projektu regularnie odbywa się wymiana młodzieży oraz udzielane są stypendia
naukowe na studia w uczelniach polskich. W 2012 roku przewodniczący Episkopatu
Polski oraz patriarcha moskiewski podpisali dokument wzywający do rozwijania
dialogu i polsko-rosyjskiego pojednania. Tak długo, jak jedna ze stron w
relacjach polsko-ukraińsko-rosyjskich będzie przerzucać cały ciężar
odpowiedzialności na stronę drugą lub negować jej podmiotowość, znalezienie
porozumienia będzie niemożliwe. Pierwszy krok w procesie pojednania między
naszymi narodami i Kościołami winien robić nie ten, kto bardziej zawinił, ale
raczej ten, kto ma więcej siły duchowej i jest bardziej otwarty. Widzimy
trudności, jakie istnieją w naszych relacjach, ale musimy iść do przodu.
Pojednanie jako profetyczny akt, który odbył się najpierw w zachodniej Europie,
później w centralnej, a w ostatnich latach między Polską i Ukrainą, winien iść
dalej na Wschód – ale w wolności i bez przymusu, gdyż pokój osiągnięty pod
presją jest fałszywy i tylko konserwuje trwający konflikt, przechowując go w
ukryciu. Dlatego w moim przekonaniu, mimo ogromnych trudności, pokój i pojednanie
między Ukrainą, Polską i Rosją są nie tylko możliwe, ale nawet konieczne.
[1] X Zjazd
Gnieźnieński 12 marzec 2016 – sesja plenarna Arcybiskup Światosław Szewczuk
arcybiskup większy kijowsko-halicki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła
Grekokatolickiego
[2] Droga do
pojednania
[3] Prymas Polski
August Hlond 22 maj 1945
[4] Papież
Jan Paweł II- październik 1987
[5] Kardynał
Józef Glemp
[6] kardynał
Myrosław Lubacziwski
[7] Modlitwa
-cmentarz Łyczkowski Lwów
[8] Orędzie
Polsko -Niemieckie o przebaczeniu
[9] Orędzie
Grekokatolików
[10] 70
rocznica tragedii Wołyńskiej
sobota, 5 września 2015
Petycja o pomoc w ewakuacji Polaków z niebezpiecznych terenów Ukrainy
Petycja o pomoc w ewakuacji Polaków z niebezpiecznych terenów Ukrainy
powinno być dla nas oczywiste, że jeśli nasi Rodacy mieszkający poza granicami Polski znajdują się w niebezpieczeństwie i potrzebują pomocy, robimy, co możemy, aby im jej udzielić. Dlatego zachęcam Państwa do dołączenia do petycji, której autorem jest "Polska Niepodległa":
http://www.citizengo.org/pl/27859-szanowny-panie-prezydencie-szanowny-panie-ministrze (Link do petycji)
Autorzy piszą: "Zwracamy się z prośbą o przyjęcie do Ojczyzny Polaków i ich rodzin zamieszkujących tereny zagrożone wojną na Ukrainie, szczególnie Mariupolu i okolicznych miejscowości. Istnieją uzasadnione obawy, że rozejm zostanie w końcu złamany, a wtedy zaczną znów ginąć nasi Rodacy. Wielu z nich już dzisiaj odczuwa skutki wojny. Wzrosty cen, niepewność jutra, a szczególnie poczucie osamotnienia i przygnębienia. (...)
Apelujemy również o ścisłą współpracę z polskimi organizacjami kościelnymi i kulturalnymi na tych terenach, by w jak najsprawniejszy i najuczciwszy sposób zapewnić naszym Rodakom wsparcie.
Prosimy nie zostawiać na pastwę wojny szczególnie tych, którzy ze względu na historyczne zawirowania znaleźli się poza Ojczyzną, a którzy wciąż pielęgnują w sobie polskość. Państwo Polskie planuje przyjąć uchodźców z Afryki, niech ten gest dobroduszności nie ograniczy się tylko do osób innych narodowości."
Myślę, że akcja ta zasługuje na pełne poparcie z naszej strony, toteż pragnę zachęcić Państwa, aby jak najliczniej do niej dołączyli. Wystarczy podpisać: http://www.citizengo.org/pl/27859-szanowny-panie-prezydencie-szanowny-panie-ministrze i zachęcić do podpisu znajomych.
Magdalena Korzekwa
petycja
Adresat/Adresaci petycji: Prezydent oraz Minister Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej
Szanowny Panie Prezydencie,
Szanowny Panie Ministrze,
Zwracamy się z prośbą o przyjęcie do Ojczyzny Polaków i ich rodzin zamieszkujących tereny zagrożone wojną na Ukrainie, szczególnie Mariupolu i okolicznych miejscowości.
Istnieją uzasadnione obawy, że rozejm zostanie w końcu złamany, a wtedy zaczną znów ginąć nasi Rodacy. Wielu z nich już dzisiaj odczuwa skutki wojny. Wzrosty cen, niepewność jutra, a szczególnie poczucie osamotnienia i przygnębienia.
Przeżyli oni wiele trudnych chwil – ciągłe ostrzały od świtu do nocy, zniszczenia oraz śmierć. Nasi Rodacy cudem przyżyli ostrzał artyleryjski dzielnicy "Wostocznyj", byli świadkami tragicznej śmierci ofiar tego wydarzenia. Tym bardziej przynaglamy i prosimy o pomoc.
Apelujemy również o ścisłą współpracę z polskimi organizacjami kościelnymi i kulturalnymi na tych terenach, by w jak najsprawniejszy i najuczciwszy sposób zapewnić naszym Rodakom wsparcie.
Prosimy nie zostawiać na pastwę wojny szczególnie tych, którzy ze względu na historyczne zawirowania znaleźli się poza Ojczyzną, a którzy wciąż pielęgnują w sobie polskość . Państwo Polskie planuje przyjąć uchodźców z Afryki, niech ten gest dobroduszności nie ograniczy się tylko do osób innych narodowości.
Z poważaniem
powinno być dla nas oczywiste, że jeśli nasi Rodacy mieszkający poza granicami Polski znajdują się w niebezpieczeństwie i potrzebują pomocy, robimy, co możemy, aby im jej udzielić. Dlatego zachęcam Państwa do dołączenia do petycji, której autorem jest "Polska Niepodległa":
http://www.citizengo.org/pl/27859-szanowny-panie-prezydencie-szanowny-panie-ministrze (Link do petycji)
Autorzy piszą: "Zwracamy się z prośbą o przyjęcie do Ojczyzny Polaków i ich rodzin zamieszkujących tereny zagrożone wojną na Ukrainie, szczególnie Mariupolu i okolicznych miejscowości. Istnieją uzasadnione obawy, że rozejm zostanie w końcu złamany, a wtedy zaczną znów ginąć nasi Rodacy. Wielu z nich już dzisiaj odczuwa skutki wojny. Wzrosty cen, niepewność jutra, a szczególnie poczucie osamotnienia i przygnębienia. (...)
Apelujemy również o ścisłą współpracę z polskimi organizacjami kościelnymi i kulturalnymi na tych terenach, by w jak najsprawniejszy i najuczciwszy sposób zapewnić naszym Rodakom wsparcie.
Prosimy nie zostawiać na pastwę wojny szczególnie tych, którzy ze względu na historyczne zawirowania znaleźli się poza Ojczyzną, a którzy wciąż pielęgnują w sobie polskość. Państwo Polskie planuje przyjąć uchodźców z Afryki, niech ten gest dobroduszności nie ograniczy się tylko do osób innych narodowości."
Myślę, że akcja ta zasługuje na pełne poparcie z naszej strony, toteż pragnę zachęcić Państwa, aby jak najliczniej do niej dołączyli. Wystarczy podpisać: http://www.citizengo.org/pl/27859-szanowny-panie-prezydencie-szanowny-panie-ministrze i zachęcić do podpisu znajomych.
Magdalena Korzekwa
petycja
Adresat/Adresaci petycji: Prezydent oraz Minister Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej
Szanowny Panie Prezydencie,
Szanowny Panie Ministrze,
Zwracamy się z prośbą o przyjęcie do Ojczyzny Polaków i ich rodzin zamieszkujących tereny zagrożone wojną na Ukrainie, szczególnie Mariupolu i okolicznych miejscowości.
Istnieją uzasadnione obawy, że rozejm zostanie w końcu złamany, a wtedy zaczną znów ginąć nasi Rodacy. Wielu z nich już dzisiaj odczuwa skutki wojny. Wzrosty cen, niepewność jutra, a szczególnie poczucie osamotnienia i przygnębienia.
Przeżyli oni wiele trudnych chwil – ciągłe ostrzały od świtu do nocy, zniszczenia oraz śmierć. Nasi Rodacy cudem przyżyli ostrzał artyleryjski dzielnicy "Wostocznyj", byli świadkami tragicznej śmierci ofiar tego wydarzenia. Tym bardziej przynaglamy i prosimy o pomoc.
Apelujemy również o ścisłą współpracę z polskimi organizacjami kościelnymi i kulturalnymi na tych terenach, by w jak najsprawniejszy i najuczciwszy sposób zapewnić naszym Rodakom wsparcie.
Prosimy nie zostawiać na pastwę wojny szczególnie tych, którzy ze względu na historyczne zawirowania znaleźli się poza Ojczyzną, a którzy wciąż pielęgnują w sobie polskość . Państwo Polskie planuje przyjąć uchodźców z Afryki, niech ten gest dobroduszności nie ograniczy się tylko do osób innych narodowości.
Z poważaniem
środa, 25 września 2013
wtorek, 10 września 2013
Historia Kołomyi
Nowenna do Matki Bożej Kołomyjskiej
Wszechmogący i miłosierny Boże, który dałeś narodowi naszemu w Najświętszej Maryi Pannie przedziwną moc i obronę, spraw łaskawie, abyśmy walcząc za życia pod Jej opieką, w chwili śmierci zdołali odnieść zwycięstwo nad złośliwym wrogiem.
Matko nasza Kołomyjska! Ufni w Twą matczyną dobroć i potężne stawiennictwo u Syna Twego zanosimy do Ciebie nasze pokorne modlitwy i błagania. Polecamy Ci wszystkie nasze sprawy, zwłaszcza nasze rodziny oraz wszystkie dzieci naszego narodu, żyjące w kraju i na całym świecie. PRZEDE WSZYSTKIM PRAGNIEMY PODZIĘKOWAĆ CI, MARYJO, ZA ŁASKI, KTÓRE BÓG ZSYŁA NA NAS PRZEZ CIEBIE – KOŁOMYJSKA PANI: Za to, że zgodziłaś się być Matką Syna Bożego i naszą Matką dziękujemy Ci, Kołomyjska Pani!
Za niedolę wygnania, proste życie w Nazarecie i ból na wieść, że wrogowie czyhają na życie Twego Syna –
Za to, że wyraziłaś zgodę, aby Twój Syn został ofiarowany na krzyżu jako ofiara za nasze grzechy –
Za to, że zgodziłaś się z Jezusem dzielić kielich cierpienia i iść razem z Nim drogą krzyża –
Za to, że Swoje cierpienia łączyłaś z cierpieniami swego Syna i w ten sposób współdziałałaś w dziele zbawienia –
Za to, że dałaś przykład, jak brać na siebie krzyż, dźwigając go bez szemrania i buntu –
Za Twoją obecność wśród nas w Kopii Cudownego Obrazu i za niezliczone łaski, których nam udzielasz –
Za Twoje łaskawe królowanie nad naszym narodem i moc, która wspierałaś nas na przestrzeni dziejów, zwłaszcza w trudnych chwilach niewoli i cierpień – Za Twoją macierzyńską opiekę, którą otaczasz nas, prowadząc do Syna Swojego Umiłowanego, umacniając wiarę w naszych sercach, nawracając grzesznych, pocieszając chorych, smutnych i wątpiących –
ŚWIADOMI WŁASNYCH SŁABOŚCI I GRZECHÓW PRAGNIEMY PRZEPROSIĆ CIĘ, MATKO NASZA KOŁOMYJSKA, ZA WSZYSTKIE NASZE UCHYBIENIA PRZECIW MIŁOŚCI BOGA I BLIŹNIEGO:
Za to, że przez zaniedbanie w wierze i obojętność religijną tak często odchodziliśmy od Boga, zapominając o Jego obecności i miłości – przepraszamy Cię, Kołomyjska Pani!
Za wszystkie krzywdy, jakich Chrystus obecny w sakramentach świętych doznaje od ludzi – Za wszystkich, którzy z własnej winy nie zrozumieli tajemnicy Kościoła, sakramentów, zwłaszcza Eucharystii, za świętokradzkie spowiedzi i Komunie Święte –
Za to, że postępowanie nasze nie zawsze było zgodne z wiarą świętą i godnością człowieka – Za grzechy przeciwko życiu, za pijaństwo, narkomanię, egoizm, lekkomyślność, zazdrość, niezgodę społeczną i rozwiązłość –
Za to, że tak często zamknięci w kręgu własnych spraw, nie widzieliśmy potrzeb braci naszych: głodnych, bezdomnych, chorych i samotnych – Za opuszczone Msze święte w niedziele i święta – Za to, że wielu umiera bez sakramentu namaszczenia chorych i wiatyku – Za to, że tak wielu ochrzczonych przez lata całe unika spowiedzi i Komunii Świętej – Za niszczenie świątyń i obrazów świętych –MARYJO, POŚREDNICZKO ŁASKI, KTÓRA NIKOGO NIE OPUSZCZASZ I NIKIM NIE GARDZISZ, WEJRZYJ ŁASKAWIE NA PROŚBY NASZE, KTÓRE TERAZ PRAGNIEMY PRZEDSTAWIĆ BOGU ZA TWOIM POŚREDNICTWEM, ABYŚ WYJEDNAŁA NAM TO, O CO Z UFNOŚCIĄ PROSIMY:
Abyś umacniała nas w wierze, dawała nam moc odnowy życia w duchu Bożych przykazań i Ewangelii Chrystusowej –
prosimy Cię, Kołomyjska Pani!
Abyśmy nikomu nie odbierali prawa do nawrócenia i sami nie byli im przeszkodą na drodze do Chrystusa –
Abyśmy przez wspólne budowanie w świecie nowego ładu opartego na przykazaniach Bożych jednoczyli się między sobą –
Natchnij nas zapałem do odkrywania, wspierania i bronienia z odwagą wszelkiego dobra –
Wszystkim cierpiącym, opuszczonym i umierającym wypraszaj cierpliwość i bądź dla nich ostoją i radością –
Abyś nadal królowała w naszym życiu osobistym, rodzinnym, społecznym i narodowym –
Abyś wyjednała nam u Syna Twojego łaskę, o którą Cię w tej nowennie szczególnie błagamy –
/prośby osobiste/
Zwycięska Matko Kościoła i Pani nasza Kołomyjska. Oto dziś staje przed Tobą cała nasza parafia i wszyscy Kołomyjanie rozproszeni po całym świecie. Pragniemy całkowicie oddać się Tobie w macierzyńską niewolę miłości. Oddajemy Ci po wszystkie czasy nasze ogniska domowe. Bądź ochroną i natchnieniem dla naszych matek, które z godnym podziwu poświęceniem służą swoim rodzinom, podtrzymują ich stałość, prowadzą dzieci drogami dobra i odnajdują swoją godność w tym, co chrześcijańskie i ludzkie. Oświecaj także ojców, ażeby zawsze w życiu rodzinnym i społecznym dawali przykład prawości, aby byli odpowiedzialnymi wychowawcami swoich dzieci i wzorem poszanowania wartości moralnych oraz religijnych, które zapewniają stałość naszych rodzin.Ogarnij szczególną troską dzieci i młodzież, aby tak, jak Jezus wzrastały w mądrości i łasce, otoczone atmosferą miłości i wzajemnego szacunku, które wniosą do własnych rodzin. Kształtuj ich młode serca, aby ze zrozumieniem i wspaniałomyślnością umacniały jedność rodziny, żyły w zgodzie z zasadami chrześcijańskimi i w ten sposób stawały się podporą dla rodziców oraz nadzieją naszego społeczeństwa.
Matko nasza, zawierzamy Ci tych, którzy w życiu przeszli przez ciężkie próby i cierpienia moralne, duchowe i fizyczne.
Udzielaj pomocy i dodawaj odwagi bezdomnym i bezrobotnym, ludziom, których życie rodzinne napotyka na trudności i przeszkody, a także tym, którzy doświadczają cierpień, jakie niesie ze sobą rozbicie rodzinnego domu. Zawierzamy Ci wszystkich tych, których życie wymaga szczególnego poszanowania i troski: nienarodzonych, kalekich, chorych, starych i umierających. Módl się za nami Święta Boża Rodzicielko, a Jezusa, owoc żywota Twego
po tym wygnaniu nam okaż, o łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo.
Amen.
poniedziałek, 22 lipca 2013
niedziela, 21 lipca 2013
wtorek, 16 lipca 2013
Historia Truskawca
Historia Truskawca
Truskawiec to część dóbr królewskich polskich wzmianki o osadzie pochodzą z 1427roku.
W 1835 roku powstaje uzdrowisko. W 1836 roku rozpoczyna się budowa przez Józefa Micewskiego, przy wsparciu Agenora Gołuchowskiego łazienek zdrojowych. W II Rzeczypospolitej miejscowość była siedzibą gminy wiejskiej Truskawiec, było to najmłodsze i bardzo modne uzdrowisko w Polsce. W granicach dawnej Rzeczypospolitej znane uzdrowiska to :Krynica –jedno z największych ,Ciechocinek, Nałęczów ,i obecnie na kresach to: Druskieniki na Litwie, oraz Ukraińskie letnie kurorty lecznice to Truskawiec ,Lubień Wielki pod Lwowem, Jaremcze, Worochta, Skole ,Morszyn. ,,Perła Karpat” czy ,,galicyjską złotodajną Kolchidą” tak często nazywano Truskawiec ,wędrując do źródeł wody ,,Naftusi ”, aby odbyć zdrowotną kurację. Skąd wzięła się nazwa Truskawiec, pewnie wielu z nas zada sobie to pytanie-Czy od truskawek?. I tu pewnie się zdziwimy, bo w średniowieczu nie znano tego owocu. Legendy podają że od słowa trusk (trask, szelest ),ale i od słowa ukraińskiego chrustaweć, czyli dziki mak który rósł w tamtejszych okolicach. Krąży jeszcze inna legenda opowiadana przez mieszańców ,w której w zamierzchłych czasach podczas napadu Tatarów, w puszczy pogańskiej świątyni Światowida skryła się piękna księżniczka ,ze strachu i rozpaczy po stracie dzielnego i ukochanego rycerza oślepła. Jak się jednak okazało ukochany się odnalazł zjawiając niespodziewanie tą radością prosiła Światowida zwracając się tak: ,,Tryśnij mi światło, bym choć raz jeszcze zobaczyć swego lubego” Światowit wysłuchał tej prośby i trysnął strumień światła, księżniczka w blasku ujrzała swego wybrańca’’. Taki to był początek Tryskawca -w późniejszym czasie zmieniony na Truskawiec Niewątpliwe ojcami łazienek zdrowotnych można by wymienić dwóch aptekarzy –Stellera Żółkwi i Teodora Torosiewicza- właścicieli apteki ,,Cesarz Tytus‘’ we Lwowie, którzy dowiedli zdrowotne działania wody ,,Naftusia ‘’, co możemy odczytać z tablicy umieszczonej w pijalni. ,,Naftusia ‘’-pomaga cierpiącym na kamicę nerkową, bólach wątroby, sklerozie ,cukrzycy. Jak podają źródła II Rzeczypospolitej w Truskawcu zbudowano 286 wilii, hoteli i pensjonatów. Źródła podają że od 1870roku Truskawiec znalazł się w rękach żydowskich przemysłowców Lejzora Gartenberga i Lejzora Schrayera. A potem 1880roku miasto staje się własnością spółki, której na czele stał książe Adam Sapieha. Wtedy to powstało unikatowe oświetlenie elektryczne na tamte czasy, a deptak ozdobiono egzotycznymi palmami i kwietnikami. Architektura willi i pensjonatów stylizowane były na architekturze podhalańskiej, a swoimi nazwami np. ,,Goplana ‘’- najbardziej znana willa Rajmunda Jarosza (dziś mieści się muzeum Mychajło Biłasa ), przyciągały wielu polityków przemysłowców. Ciekawostką okresu dwudziestolecia międzywojennego Truskawca jest trzykrotnie otrzymanie złoty medal, jako najlepsze uzdrowisko Polski. Często wypoczywał. Józef Piłsudski, wśród gości nie zabrakło premiera Austrii z małżonką, prezydenta Estonii i prezydenta Turcji. Do najbardziej znanych postaci którzy byli związani z Truskawcem: Marian Długołęcki – polski dowódca wojskowy, kapitan dyplomowany piechoty Wojska Polskiego, oficer wywiadu, Rajmund Jarosz (aktor) – polski aktor, artysta Teatru Starego w Krakowie i Piwnicy pod Baranami, Rajmund Jarosz (prezydent miasta) – polski burmistrz i prezydent miasta Drohobycz, marszałek powiatu, właściciel uzdrowisk Truskawiec (od 1911) i Horyniec, prezes Związku Uzdrowisk Polskich, Zbigniew Kopalko – polski reżyser radiowy i teatralny, Kazimierz Pelczar – polski lekarz, naukowiec, onkolog, profesor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, prekursor onkologii w Polsce, Eugeniusz Dębski - polski pisarz fantastyczny. Wśród architektury możemy odszukać pomnik poświęcony Adamowi Mickiewiczowi, wystawiony w 1898 przez polskich mieszkańców Truskawca w setną rocznicę urodzin poety, dzieła Tadeusza Barącza. Ale też znajduje się zabytkowy kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Mari Panny jest obrządku rzymskokatolickiego. Powstał on w XIX wieku na miejscu wcześniejszej kaplicy. Z zewnątrz prezentuje styl neogotycki, wewnątrz neobarokowy. Po zakończeniu II wojny światowej i wysiedleniu polskich mieszkańców miasta władza sowiecka kościół zamknęła, a cenne wyposażenie wnętrza (m.in. 73 obrazy francuskich, hiszpańskich i włoskich mistrzów, podarowane do kościoła w okresie II RP, kolorowe witraże, pozłacane figury) rozgrabiono. Sam gmach świątyni został przekazany miejscowemu kołchozowi imienia ukraińskiego poety Tarasa Szewczenki - był jako magazyn dla nawozów sztucznych. Co doprowadziło do dewastacji świątyni. Po jakimś czasie władza urządziła w kościele dom ateizmu, został on dodatkowo podpalony (co spowodowało zawalenie dachu), wycięto zabytkowe kolumny i zniszczono całe sklepienie, oraz zrujnowano balkon chóru.
W 1991 częściowo udało się odzyskać parafianom świątynię ale w stanie zupełnej ruiny 1993.świątynia już została całkowicie odzyskana, a prace renowacyjne trwały niestrudzenie do roku 2002, wtedy to świątynię poświęcił na nowo metropolita Marian Jaworski. Dobroczyńcą tegoż kościoła jest Polak Stanisław Czapla, urodzony w Mościskach, od 1969 na stałe związany z Truskawcem. Od wielu lat organizuje on w kościele wieczory muzyki organowej i skrzypcowej, poezji duchowej, śpiewu i liryki, a pieniądze uzyskane z tej działalności inwestuje w świątynię, m.in. za zebrane pieniądze zakupił w Niemczech organy do kościoła. Jednym z tragicznych wydarzeń które odnotowały gazety okresu międzywojennego to zastrzelenie Tadeusza Hołówkę przez zamachowców z OUN Wasyla Biłasa i Dmytro Danyłyszyna w 29 sierpnia 1931roku którzy wieczorem przekradło się do pensjonatu prowadzonego przez siostry unickie i kilkukrotnie strzelili do odpoczywającego
42-letniego Hołówki. Napastnicy zostali dopiero schwytani półtora roku później, gdy 8 sierpnia 1932 roku bojówka OUN dokonała napadu na urząd skarbowy i pocztę. Frakcja OUN utworzona przez Stefana Banderę jest odpowiedzialna za zorganizowanie ludobójstwa polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i Małopolsce wschodniej około 100 tysięcy rodzin – mordując od dzieci ,aż po najstarszych
poniedziałek, 8 lipca 2013
niedziela, 16 czerwca 2013
Podróż do przedmurza chrześcijaństwa
Podróż do przedmurza chrześcijaństwa.
Związek Kamieńca Podolskiego z Rzeczpospolitą sięga jeszcze czasów piastowskiej dynastii. To za panowania Kazimierza Wielkiego o tym grodzie zanotowano pierwszą informację. Z woli polskiego króla, Kamieńcem zarządzali litewscy książęta Koriatowicze. W 1434 roku ostatecznie miast stało się stolicą województwa podolskiego dołączając do grona zacnych miast Pierwszej Rzeczypospolitej. W historii ukuto Grodowi tytuł „Brama do Polski”, bowiem to ono broniło dostępu do Ojczyzny przed islamskimi najazdami. Miasto przeżyło ataki wodzów muzułmańskich, ale także Kozaków, czy samego atamana Bohdana Chmielnickiego sprzymierzonego z wojskami moskiewskimi. Twierdza godnie odpowiedziała najeźdźcom dzięki swoim fortyfikacjom i genialnemu wykorzystaniu budowy topograficznej terenu.
W 1672 roku potężna armia sułtana Mehmeda IV zdobyła miasto. W czasie zajmowania Kamieńca przez Turków doszło do wybuchu prochowni, co doprowadziło do uszkodzenia części zamku. W czasie tej eksplozji zginął komendant Michał Włodyjowski, który stał się pierwowzorem postaci z powieści Henryka Sienkiewicza. Tak przez 27 lat chrześcijański i polski Kamieniec zamienił się w muzułmańskie miasto. Kościoły na czele z katedrą zostały zamienione w meczety, z których wysokich minaretów nawoływali do modlitwy muezini. Miasto zostało odbite w 1699 roku. W podzięce Bogu za wyzwolenie na zachowanym przy katedrze 35 metrowym minarecie w 1756 roku postawiono 4,5 metrową złoconą figurę Matki Bożej.
W czasie rozbiorów od 1793 roku Kamieniec Podolski stał się częścią Imperium rosyjskiego i za wyjątkiem przełomu 1919/1920 roku już nigdy nie wrócił w granice Rzeczypospolitej.
Przybywając do Kamieńca i mając w pamięci fragmenty historii tego rejonu wzbogacone obrazami z trylogii Henryka Sienkiewicza poczuć można wyjątkowość tego miejsca. Tu każdy kamień to historia. Historia współpracy Polaków, Rusinów i Ormian, historia wspaniałej Rzeczypospolitej. Piękna pogoda towarzysząca nam w Kamieńcu umacniała żar, jaki w sercu odczuwałem będąc przekonanym o bohaterstwie i męstwie tutejszych mieszkańców. Tyle lat poza Rzeczpospolitą a jednak Polskość jest tu pielęgnowana i czczona. W czasie pielgrzymki Archikonfraterni w Kamieńcu przyszło nam uczestniczyć w Uroczystości Bożego Ciała, która na Ukrainie jest przeniesiona na niedzielę. W dostojnej katedrze świętych apostołów Piotra i Pawła, w otoczeniu nagrobków i epitafiów wielkich bohaterów polskiej historii odczułem moc naszej katolickiej wiary. Stanąłem przed Zgromadzeniem, które szczyci się tym, że płynie w nich polska krew i że są katolikami. Siła i przekonanie uczestników liturgii, była tak ujmująca, że wzruszenie chwytało za serce. Tyle lat poza Ojczyzną a oni czują się prawdziwymi Polakami, którzy modlą się i śpiewają w świętym dla nich języku – polskim. Idąc z Najświętszym Sakramentem w procesji Bożego Ciała rozważałem wiarę tych, którzy tu dziesiątki lat błagali Boga o zwrócenie tej i innych świątyń zabranych im przez bolszewików. Myśląc o tym mijałem triumfalny łuk wybudowany w 1781 roku na cześć polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Po uroczystościach zatrzymała mnie starsza kobieta i wyznała, że nie miała wątpliwości, iż Bóg ją wysłucha a przecież od II wojny światowej do momentu oddania katedry upłynęło pół wieku jej życia.
Po drugiej stronie placu świątynia dominikańska perła baroku, ale cóż przestępcy z NKWD doprowadzili ja do ruiny. Dziś w tym kościele odartym z majestatu modli się tyle ludzi, a niewidoma organistka na małych organach prowadzi po polsku śpiew i różańcową modlitwę zgromadzonych katolików.
I kolejna historyczna budowla - kościół zakonu Trynitarzy. Zakonu, którego nie mogło zabraknąć na przedmurzu chrześcijaństwa skutecznie broniącego przed islamską falą. To zgromadzenie, bowiem zajmowało się wykupem jeńców z niewoli tureckiej. Dziś ta świątynia zamieniona w cerkiew prawosławną przypomina o katolickiej świetności zewnętrzną fasadą.
I na końcu pieszego szlaku przez Kamieniec twierdza broniąca dostępu do miasta. Fortyfikacja ze zniszczoną prochownią, niemy świadek potęgi tych, którzy ją wznosili. Szpiczaste dachy baszt rozświetlają się nocą czerwoną barwą świateł tak pięknie widocznych w panoramie rozpościerającej się z katedralnego placu. Zaś z twierdzy dla odmiany podziwiać można w słoneczny dzień mieniącą się złotem figurę Matki Bożej umieszczoną na wysokim minarecie przy katedrze.
Wizyta w tym mieście i w tym uroczystym czasie, była dla mnie uderzającym do świadczeniem. Tam właśnie zrozumiałem, co to jest patriotyzm i miłość do Ojczyzny i tam zobaczyłem, celebrującego swoją katolicką wiarę Polaka.
Ks. Tomasz Żołna
Związek Kamieńca Podolskiego z Rzeczpospolitą sięga jeszcze czasów piastowskiej dynastii. To za panowania Kazimierza Wielkiego o tym grodzie zanotowano pierwszą informację. Z woli polskiego króla, Kamieńcem zarządzali litewscy książęta Koriatowicze. W 1434 roku ostatecznie miast stało się stolicą województwa podolskiego dołączając do grona zacnych miast Pierwszej Rzeczypospolitej. W historii ukuto Grodowi tytuł „Brama do Polski”, bowiem to ono broniło dostępu do Ojczyzny przed islamskimi najazdami. Miasto przeżyło ataki wodzów muzułmańskich, ale także Kozaków, czy samego atamana Bohdana Chmielnickiego sprzymierzonego z wojskami moskiewskimi. Twierdza godnie odpowiedziała najeźdźcom dzięki swoim fortyfikacjom i genialnemu wykorzystaniu budowy topograficznej terenu.
W 1672 roku potężna armia sułtana Mehmeda IV zdobyła miasto. W czasie zajmowania Kamieńca przez Turków doszło do wybuchu prochowni, co doprowadziło do uszkodzenia części zamku. W czasie tej eksplozji zginął komendant Michał Włodyjowski, który stał się pierwowzorem postaci z powieści Henryka Sienkiewicza. Tak przez 27 lat chrześcijański i polski Kamieniec zamienił się w muzułmańskie miasto. Kościoły na czele z katedrą zostały zamienione w meczety, z których wysokich minaretów nawoływali do modlitwy muezini. Miasto zostało odbite w 1699 roku. W podzięce Bogu za wyzwolenie na zachowanym przy katedrze 35 metrowym minarecie w 1756 roku postawiono 4,5 metrową złoconą figurę Matki Bożej.
W czasie rozbiorów od 1793 roku Kamieniec Podolski stał się częścią Imperium rosyjskiego i za wyjątkiem przełomu 1919/1920 roku już nigdy nie wrócił w granice Rzeczypospolitej.
Przybywając do Kamieńca i mając w pamięci fragmenty historii tego rejonu wzbogacone obrazami z trylogii Henryka Sienkiewicza poczuć można wyjątkowość tego miejsca. Tu każdy kamień to historia. Historia współpracy Polaków, Rusinów i Ormian, historia wspaniałej Rzeczypospolitej. Piękna pogoda towarzysząca nam w Kamieńcu umacniała żar, jaki w sercu odczuwałem będąc przekonanym o bohaterstwie i męstwie tutejszych mieszkańców. Tyle lat poza Rzeczpospolitą a jednak Polskość jest tu pielęgnowana i czczona. W czasie pielgrzymki Archikonfraterni w Kamieńcu przyszło nam uczestniczyć w Uroczystości Bożego Ciała, która na Ukrainie jest przeniesiona na niedzielę. W dostojnej katedrze świętych apostołów Piotra i Pawła, w otoczeniu nagrobków i epitafiów wielkich bohaterów polskiej historii odczułem moc naszej katolickiej wiary. Stanąłem przed Zgromadzeniem, które szczyci się tym, że płynie w nich polska krew i że są katolikami. Siła i przekonanie uczestników liturgii, była tak ujmująca, że wzruszenie chwytało za serce. Tyle lat poza Ojczyzną a oni czują się prawdziwymi Polakami, którzy modlą się i śpiewają w świętym dla nich języku – polskim. Idąc z Najświętszym Sakramentem w procesji Bożego Ciała rozważałem wiarę tych, którzy tu dziesiątki lat błagali Boga o zwrócenie tej i innych świątyń zabranych im przez bolszewików. Myśląc o tym mijałem triumfalny łuk wybudowany w 1781 roku na cześć polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Po uroczystościach zatrzymała mnie starsza kobieta i wyznała, że nie miała wątpliwości, iż Bóg ją wysłucha a przecież od II wojny światowej do momentu oddania katedry upłynęło pół wieku jej życia.
Po drugiej stronie placu świątynia dominikańska perła baroku, ale cóż przestępcy z NKWD doprowadzili ja do ruiny. Dziś w tym kościele odartym z majestatu modli się tyle ludzi, a niewidoma organistka na małych organach prowadzi po polsku śpiew i różańcową modlitwę zgromadzonych katolików.
I kolejna historyczna budowla - kościół zakonu Trynitarzy. Zakonu, którego nie mogło zabraknąć na przedmurzu chrześcijaństwa skutecznie broniącego przed islamską falą. To zgromadzenie, bowiem zajmowało się wykupem jeńców z niewoli tureckiej. Dziś ta świątynia zamieniona w cerkiew prawosławną przypomina o katolickiej świetności zewnętrzną fasadą.
I na końcu pieszego szlaku przez Kamieniec twierdza broniąca dostępu do miasta. Fortyfikacja ze zniszczoną prochownią, niemy świadek potęgi tych, którzy ją wznosili. Szpiczaste dachy baszt rozświetlają się nocą czerwoną barwą świateł tak pięknie widocznych w panoramie rozpościerającej się z katedralnego placu. Zaś z twierdzy dla odmiany podziwiać można w słoneczny dzień mieniącą się złotem figurę Matki Bożej umieszczoną na wysokim minarecie przy katedrze.
Wizyta w tym mieście i w tym uroczystym czasie, była dla mnie uderzającym do świadczeniem. Tam właśnie zrozumiałem, co to jest patriotyzm i miłość do Ojczyzny i tam zobaczyłem, celebrującego swoją katolicką wiarę Polaka.
Ks. Tomasz Żołna
Subskrybuj:
Posty (Atom)