VI rocznica Tragedii Smoleńskiej

TWOJE BRYLANTY

Twoje brylanty dobra inwestycja
Coś dla pań i nie tylko
kod polecający
JD9HRL

  • https://e-brylanty.pl/?mw_aref=169eed8de9fecdf123d6a14fc0d7307f


niedziela, 6 lipca 2014

Rodzinny święty – św. Adelajda

Rodzinny święty – św. Adelajda
Adelajda urodziła się w 931 lub 932 r. Gdy miała 16 lat, została wydana za Lotara, króla Włoch. Dała mu córkę, Emmę. Owdowiała mając 20 lat. Pretendentem do tronu Włoch był wówczas Berengariusz II. Uwięził on Adelajdę i chciał ją zmusić, by wyszła za jego syna. Chciał bowiem w ten sposób prawnie zagarnąć koronę włoską. Adelajda nie załamała się, a zamążpójścia odmówiła. Zdołała też zbiec z więzienia. Schroniła się pod opiekę Ottona I, który pokonał Berengariusza i niebawem pojął Adelajdę za żonę. Dała mu troje dzieci, wśród nich jego następcę, Ottona II. Papież Jan XII w Boże Narodzenie 962 roku dokonał w bazylice św. Piotra uroczystej koronacji Ottona I na pierwszego cesarza Niemiec.
W 973 roku Adelajda po raz drugi została wdową - po śmierci Ottona I. Jej synowa, żona Ottona II i córka cesarza bizantyńskiego, Teofana, zaczęła jej okazywać jawną niechęć. Zmusiła nawet męża, żeby własną matkę skazał na banicję. Dopiero po śmierci żony Otto II przeprosił matkę. Po jego śmierci w 983 r. Adelajda stała się regentką w zastępstwie jeszcze małoletniego cesarza, Ottona III. Wyróżniała się wielkim miłosierdziem i hojnością w przeznaczaniu dóbr na cele kościelne. Nazwano ją jedną z najwybitniejszych kobiet X stulecia.
Korzystając z pełnego cesarskiego skarbca, wystawiła kilkanaście opactw i klasztorów. Wśród znaczniejszych wymienia się opactwa w Peterlingen, w Pavii i w Selz pod Strasburgiem. Właśnie tu szaty cesarskie zamieniła na habit. Ostatnie lata spędziła jako mniszka, by w ten sposób przygotować się na drogę do wieczności. Zmarła 16 grudnia 999 roku. Jej imię jest wybite na odwrocie monety Bolesława Chrobrego. Od początku doznawała czci. Jej kult zatwierdził papież bł. Urban II, wynosząc ją do chwały ołtarzy uroczystym aktem w 1097 roku.
Wspomnienie liturgiczne świętej matki i żony przypada 16 grudnia.

Opowiadanie- Woźnica

Opowiadanie
Woźnica
Pewnego dnia rosyjski święty, Dymitr, szedł w pośpiechu na spotkanie z Bogiem. W drodze spotkał biednego woźnicę, trudzącego się daremnie i próbującego wciągnąć z powrotem na drogę wóz, który wywrócił się do płynącego obok strumienia.
Biedny człowiek – sam nie był w stanie poradzić sobie z problemem.
Dymitr nie wiedział, co ma zrobić: zatrzymać się, aby pomóc woźnicy w tarapatach, czy też udać, że niczego nie widzi i iść szybko przed siebie, aby zdążyć na to jedyne w swoim rodzaju spotkanie.
Zdecydowało jego serce.
Stanął przy woźnicy i, tak samo jak on, złapał przechylony w wodzie wóz. Obaj, łącząc swoje siły, z wielkim trudem postawili wóz z powrotem na drodze. Woźnica z radością w oczach podziękował mu za pomoc.
Święty jednak nie słuchał podziękowań woźnicy. Gdy tylko wóz znalazł się na drodze, Dymitr znów ruszył przed siebie, aby zdążyć na spotkanie z Bogiem.
Kiedy jednak, zmęczony i zdyszany, dotarł na miejsce umówionego spotkania, Boga już tam mnie było.
Być może już odszedł, zmęczony czekaniem.
Serce Dymitra było pełne żalu. Wyczerpany, usiadł na skraju drogi i zaczął płakać. Po chwili zauważył, że w jego stronę zbliża się znajomy wóz z woźnicą. Widząc Dymitra pogrążonego w tak wielkiej rozpaczy, człowiek na wozie zatrzymał się, usiadł przy nim na trawie i spojrzał na niego oczami pełnymi zrozumienia. Potem wyjął z plecaka kawałek chleba, przełamał go na pół i podał mu, mówiąc:
– Dymitrze...
Dopiero wtedy Dymitr zrozumiał, kim był woźnica. Objął Go i zapłakał z radości, wołając:
– Boże mój, to byłeś Ty! To nie ja, ale Ty wyszedłeś, aby się ze mną spotkać...

Na wesoło

Na wesoło

Przychodzi podłamany starszy człowiek do kancelarii parafialnej:
- Proszę księdza, ja chyba już nie wytrzymam w małżeństwie
- Dlaczego?
- Bo urodził nam się wnuk.
- Na pewno to jest powód do radości, a nie do szukania na siłę problemów
- No tak, tylko jak żona pierwsza go zobaczyła, a ja z ciekawości spytałem jaki jest, to odpowiedziała: „Taki, jak Ty! Mały, łysy i ciągle się drze”!

Dziadek dał Jasiowi 20 zł na urodziny. Mama obserwuje Jasia, wreszcie mówi:
- Jasiu, podziękuj dziadziusiowi.
- Ale jak?
- Powiedz tak, jak ja mówię, gdy tatuś daje mi pieniążki.
Jasiu zwraca się do dziadzia:
- Czemu tak mało?

Złota myśl tygodnia


Złota myśl tygodnia

Pokora jest matką mądrości. Kto będzie ją miał, ten posiądzie również resztę. (św. Jan Chryzostom)

14. Niedziela Zwykła – 6 lipca 2014 r.


„Powiedział Zbawiciel Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Jeśli więc chcesz poznać nazwę tej cnoty i dowiedzieć się, jak ją filozofowie nazywają, posłuchaj; jest to właśnie pokora, na którą Bóg ma wzgląd, a oni nazywają ją atyphia czy metriotes. Ma ona miejsce, gdy ktoś się nie nadyma, ale sam się uniża. Kto bowiem się nadyma, wpada – według apostoła – w diabelskie potępienie. On bowiem rozpoczął od nadymania się i od pychy. Apostoł wyraźnie przestrzega: Ażeby wbiwszy się w pychę, nie popaść w diabelskie potępienie (1 Tm 3,6)”.
„Nie zadzieraj nosa” – słowa piosenki Czerwonych Gitar dobrze pokazują zrozumienie pychy przez przytoczonego nieco wyżej Orygenesa. Jeśli uważam się za kogoś bardziej zdolnego, bardziej pracowitego, bardziej uzdolnionego, lub po prostu bardziej miłego, niż rzeczywiście jestem, to wtedy ulegam pysze. Odwołując się do obrazu z warsztatu blacharskiego pycha byłaby taką szpachlą, która ma przysłonić jakąś rdzę, skazę na moim prawdziwym obliczu. Czy więc człowiek pyszny jest doskonałym aktorem w podrzędnym serialu codzienności? Na marginesie warto, abym sam siebie uczciwie spytał, ile słów i gestów robię na wyrost?
Pycha sięga też głębiej. Potrafi zakorzenić się w sercu, jak stare drzewo i skłaniać nas do postępowania tak, jakby wszystko zależało tylko od nas. Wtedy moje słowa, gesty, czyny są z jednej strony dowodem, że nie jest jeszcze ze mną źle i stać mnie na coś dobrego, a z drugiej strony pozwalają poczuć się trochę bezpiecznie.
Tymczasem pokora to przyjaciółka niepewności. Nie wiesz co będzie i jak będzie. Nie jesteś pewny samego siebie. Wiesz jedno: Bóg ma to wszystko w Swoich dłoniach.

Amerykanie w Dziećkowicach