Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP
8 grudnia 2013 r.
Refleksja
„Anioł powiedział do Maryi: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”.
Elżbieta była osobą bliską Maryi, bo była jej krewną. Zwiastowanie dało kolejny argument za bliskością. Obydwie, choć każda w inny sposób, doświadczyły potężnego działania Boga. Maryja, będąc dziewicą, stała się Matką Boga. Elżbieta – kobieta w dojrzałym wieku – mimo nieuchronnej perspektywy bezdzietności, również spodziewa się dziecka. Odtąd połączyła ich, oprócz więzów krwi, wspólnota doświadczeń. Ani Elżbiecie, ani Maryi nikt nie mógł już wmówić, że Bóg jest niewrażliwy, daleki, nieżyciowy. Gdy udało im się spotkać w górach, z wypowiadanych, albo raczej wykrzyczanych słów, przebijał się niekłamany entuzjazm. „Oto poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie…”, „wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny…”.
Im więcej w naszych rodzinach wspólnego doświadczenia Bożej obecności i działania, tym bardziej stajemy się sobie bliscy. Po prostu więcej nas łączy, a może raczej: Większy nas łączy. Zdarza się, że jedno z małżonków przeżywa ważne doświadczenie duchowe, rozbudzają się w nim głębokie pragnienia, a drugie wobec tego czuje się bezradne, albo, w skrajnych przypadkach, wydaje się, że traci kogoś najbliższego. Ważny jest wtedy wzajemny szacunek i zasłuchanie, a jednocześnie dążenie do tego, aby w życiu duchowym iść w podobnym tempie, krok za krokiem.
Adwent – przygotowanie do tego, aby Słowo „zamieszkało między nami”, jest dobrym czasem na modlitwę prośby o wspólnotę nie tylko emocjonalną, materialną, ale przede wszystkim duchową.
Złota myśl tygodnia
Losem człowieka jest: dać się pokonać nadziei. Ginie ten, kto przestaje jej ulegać. (ks. Józef Tischner)
Rodzinny święty – św. Małgorzata Szkocka
Małgorzata urodziła się w 1046 roku. Pierwszych kilkanaście lat spędziła poza swoją ojczyzną - na Węgrzech. W roku 1057 Małgorzata z ojcem powróciła do Anglii. W 1066 roku Małgorzata musiała wraz z matką i rodzeństwem ponownie uciekać z kraju. Statek, którym płynęli, rozbił się u wybrzeży Szkocji (zwanej wówczas Albą), której władca zaofiarował uciekinierom gościnę.
W 1070 r. Małgorzata poślubiła króla Szkotów, Malcolma III, zwanego później Canmore (co znaczy dosłownie Duża Głowa). Bóg obdarzył ich sześcioma synami i dwoma córkami. Od tej pory jej życie toczyło się na dwóch zamkach: w Edynburgu i Dunfermline. Bardzo sumiennie wypełniała obowiązki żony i matki. Osobiście zajmowała się wychowywaniem dzieci, mimo zwyczaju oddawania dzieci królewskich na wychowanie osobom postronnym.
Malcolm był niepiśmiennym poganinem. Żona modliła się o jego nawrócenie, uczyła go modlitwy, pokazywała, jak czynić miłosierdzie ubogim. Wiodła życie bardzo skromne i umartwione. Troszczyła się o ubogich, pokrzywdzonych i więźniów. Nigdy nie zasiadała do posiłku, jeśli wcześniej nie nakarmiła dziewięciu sierot, które wychowywała na zamku, i 24 dorosłych żebraków. Zapamiętano też, że często uczestniczyła we Mszy odprawianej o północy, a wracając z niej zawsze dokonywała obmycia stóp sześciu ubogich.
Zmarła 16 listopada 1093 roku na zamku w Edynburgu. Pochowano ją w założonym przez nią opactwie benedyktyńskim w Dumfermline. Grób Świętej stał się miejscem licznych pielgrzymek. Kanonizował ją papież Innocenty IV
w 1250 roku. W 1692 roku kult św. Małgorzaty rozciągnięto na cały Kościół. Małgorzata jest patronką Szkocji, wielodzietnych rodzin, jak również w ogóle rodzin katolickich i królowych. Wspomnienie liturgiczne św. Małgorzaty przypada w kalendarzu liturgicznym 16 listopada.
Opowiadanie
Starzy ludzie
Babcia Fritzowa w wieku 92 dwóch lat ciągle mieszkała w swoim starym gospodarstwie, robiła sama makaron, prała w pralce z wyżymaczką, którą trzymała w piwnicy. Uprawiała warzywniak - tak wielki, że mógłby wyżywiać wszystkich mieszkańców okręgu Benton - jedynie za pomocą motyki i szpadla. Jej siedemdziesięcioletnie dzieci żywo protestowały, gdy upierała się, że będzie kosić swój olbrzymi trawnik archaiczną kosiarką bez napędu.
- Pracuję na dworze tylko wtedy, gdy jest chłodno, wczesnym rankiem i wieczorem - tłumaczyła babcia - i zawsze mam na głowie kapelusz, który chroni przed słońcem.
Mimo to jej dzieci poczuły zrozumiałą ulgę, gdy usłyszały, babcia chodzi w południe na lunch do miejscowego klubu seniora.
- Tak - przyznała się babcia, gdy jej córka kiwała głową na znak pochwały - Chodzę im gotować. Ci starzy ludzie są mi bardzo wdzięczni!
Bł. Jan Paweł II o rodzinie
„Komunia miłości pomiędzy Bogiem i ludźmi, stanowiąca zasadniczą treść Objawienia i doświadczenia wiary Izraela, znajduje swój wymowny wyraz w przymierzu oblubieńczym zawartym pomiędzy mężczyzną i kobietą.
Stąd też główny przekaz Objawienia: „Bóg miłuje swój lud”, zostaje wypowiedziany również żywymi i konkretnymi słowami, poprzez które mężczyzna i kobieta wyrażają swoją miłość małżeńską. Więź ich miłości staje się obrazem i znakiem Przymierza łączącego Boga z Jego ludem” (FC 12).
Na naszych twarzach rysuje się podobieństwo do dziadków i rodziców. Ile razy ktoś rozpoznał nas po latach, tylko dlatego, że skojarzył nas z mamą, tatą, albo dziadkiem? Miłość małżeńska też ma swoją twarz. Można z niej „odczytać” różne stany: od entuzjazmu po rozgoryczenie. Na twarzy miłości małżeńskiej rysuje się podobieństwo do Boga. On zawierając przymierze z Izraelem, doświadczał tego, że nie wybrał sobie doskonałej Oblubienicy, ale taką, która nieustannie dawała mu „okazję” do bezinteresowności. Warto sięgnąć do Księgi Ozeasza. Tam można się przekonać, że przed nami Ktoś już tę małżeńską Amerykę odkrył.
Na wesoło
Na drodze rowerzysta zderzył się z krową. Na miejsce przyjeżdża policjant i mówi:
-Komu mam wstawić mandat?
Na co krowa:
- Muuuuuuu.
Spotyka się dwóch sąsiadów:
-Marnie wyglądasz, co brałeś?
-Kredyt...