VI rocznica Tragedii Smoleńskiej

TWOJE BRYLANTY

Twoje brylanty dobra inwestycja
Coś dla pań i nie tylko
kod polecający
JD9HRL

  • https://e-brylanty.pl/?mw_aref=169eed8de9fecdf123d6a14fc0d7307f


niedziela, 13 lipca 2014

Św. Jan Paweł II o rodzinie

Św. Jan Paweł II o rodzinie
„Podstawowym zadaniem rodziny jest służba życiu, urzeczywistnianie w ciągu dziejów pierwotnego błogosławieństwa Stwórcy: przekazywania — poprzez rodzenie — obrazu Bożego z człowieka na człowieka” (FC 27).
Wyniki badań opinii społecznej pokazują, że rodzina jest dla wielu najważniejszą wartością. Tymczasem św. Jan Paweł II pokazuje, że nawet ona ma służyć czemuś większemu – życiu. Jakże kruche jest szczęście małżonków, którzy zapominają, że nic nie przyniesie im takiego błogosławieństwa, jak współpraca ze Stwórcą i Dawcą życia.

Rodzinny święty – bł. Marianna Biernacka

Rodzinny święty – bł. Marianna Biernacka
Marianna Czokało grekokatolickiej. Nie zachowały się żadne dokumenty, na podstawie których można urodziła się w 1888 r. w Lipsku nad Biebrzą. Pochodziła prawdopodobnie z rodziny byłoby ustalić dzień i miesiąc jej urodzin. Swoje dzieciństwo spędziła w rodzinnym miasteczku.
Wyszła za mąż, gdy miała 20 lat, za Ludwika Biernackiego. Utrzymywali się z pracy własnych rąk, pracując ciężko w 20-hektarowym gospodarstwie. Mariannie i Ludwikowi urodziło się sześcioro dzieci. Niestety, czworo z nich zmarło zaraz po przyjściu na świat. Dla młodych rodziców był to ogromny cios. Wychowywali dwójkę dzieci: córkę Leokadię oraz syna Stanisława. Po śmierci męża Marianna została tylko z synem, bo Leokadia wyszła za mąż i przeprowadziła się. Wkrótce na ślubnym kobiercu stanął Stanisław. Było to 11 lipca 1939 r. Marianna była bardzo troskliwa wobec syna, jego żony oraz ich dzieci. Wszystkich darzyła wielką, matczyną życzliwością i miłością.
Rodzinne szczęście Biernackich przerwał wybuch drugiej wojny światowej. Na początku lipca 1943 r. na terenie Lipska i okolic miały miejsce masowe aresztowania mieszkańców. Na liście osób, które miały zostać aresztowane, znalazł się także Stanisław Biernacki i jego żona Anna. Marianna wyprosiła u żołnierza, który przyszedł po syna z żoną, aby mogła zostać zabrana do niewoli zamiast ciężarnej synowej.
Mariannę i jej syna wraz z 48 mieszkańcami rodzinnego Lipska rozstrzelano 13 lipca 1943 r. Synowa Anna przeżyła wojnę i urodziła dziecko.
Św. Jan Paweł II ogłosił Mariannę Biernacką błogosławioną wraz z innymi 108 męczennikami drugiej wojny światowej 13 czerwca 1999 r.
Wspomnienie liturgiczne błogosławionej teściowej przypada 13 lipca.

opowiadanie -wieczność

Opowiadanie
Wieczność
Był sobie mnich, który prowadził pogodne i spokojne życie. Miał tylko jedno zmartwienie: bał się wieczności. Wybrani w Raju śpiewają chwałę Bogu, tak jak to robią mnisi. Ale co innego robić to przez jakiś czas, a co innego przez całą wieczność! Co za nuda musi przyjść po kilku milionach lat na szczęśliwców przebywających w obecności Boga...
Pewnego wiosennego dnia mnich wyszedł, aby swoim zwyczajem pospacerować w lesie, który otaczał klasztor. Powietrze było świeże i lekkie, przesycone zapachem traw i kwiatów.
Mnich westchnął, myśląc o swoim problemie. Nad jego głową zaczął śpiewać słowik. Śpiew był tak czysty i melodyjny, że mnich zasłuchał się i zapomniał o swoich myślach. Nigdy w życiu nie słyszał czegoś tak pięknego. Przez chwilę słuchał w zachwycie.
Potem pomyślał, że czas powracać do wspólnoty na modlitwy popołudniowe i pośpieszył ku klasztorowi. Otworzył mu brat furtian, którego nie znał. Przeszedł jeden, potem drugi, potem kolejny mnich, ale on ich nigdy nie widział.
– Czego sobie brat życzy? – zapytał furtian.
Mnich z lekka zdenerwowany powiedział, że chce jedynie wejść, aby się nie spóźnić. Furtian nie rozumiał.
Mnich zaprotestował i stanowczo poprosił o spotkanie z ojcem przeorem. Lecz także przeorem okazał się ktoś nieznajomy.
Biedny mnich wystraszył się. Jąkając się, wyjaśnił, że wyszedł z klasztoru na krótką przechadzkę i zatrzymał się na chwilę, aby posłuchać śpiewu słowika. A potem pośpieszył do klasztoru, aby zdążyć na modlitwę popołudniową. Przeor słuchał go w milczeniu.
– Sto lat temu – rzekł w końcu – jeden mnich z tego opactwa o tej porze roku i w tych godzinach wyszedł z klasztoru. Nie powrócił i nikt go więcej nie widział.
Wtedy mnich zrozumiał, że Bóg go wysłuchał. Jeżeli bowiem sto lat zdało mu się jedną chwilą, gdy był w ekstazie, w którą wprowadził go śpiew słowika, to wieczność nie będzie niczym innym jak chwilką ekstazą w Bogu.

Na wesoło

Na wesoło
Spotyka się dwóch kolegów
- Dlaczego w waszym kościele są takie dziury w posadzce?
- Ksiądz w ostatnią niedzielę mówił na kazaniu o tym, że mamy szukać korzeni wiary.

Spotyka blondyn blondynkę.
- Ale pani dziś czarownicująco wygląda! - wita ją.
- Czyżby to był kompleks?
- Ależ nie. Chciałem pani zaimpregnować

Złota myśl tygodnia

Złota myśl tygodnia
Gubisz ziarno – stracisz owoc. Mieczysław Miszewski

15. Niedziela Zwykła – 13 lipca 2014 r.


Refleksja
„Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał niektóre ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny”.
Jakim jestem siewcą? Jako ten, który przyjmuje słowo, naukę Chrystusa, jestem też tym, który pozwala (bądź nie) tej nauce owocować. W jaki sposób? Przekazuję ją dalej – życiem, słowem, codziennością. W ten sposób, także i ja jestem siewcą, czyli tym, który sieje ziarno dobra. Zasiać to dać początek czemuś – rzucić ziarno początku. Zanim ziarno wyda owoce, musi dojrzewać, kiełkować, musi mieć odpowiednią temperaturę, wilgotność, glebę. Przekładając to na rzeczywistość codziennych działań – żeby udało mi się coś osiągnąć (zrealizować), muszą zaistnieć sprzyjające okoliczności: czas, miejsce, ludzie.
„Oto siewca wyszedł siać”. Siewca, aby zasiać cokolwiek musi wyjść. Opuścić miejsce, w którym przebywał dotychczas, wejść w inną przestrzeń. Co to oznacza? W zależności od tego, co chcę uczynić, czasem może to być zmiana mojego patrzenia na ludzi, przewartościowanie dotychczasowego sposobu życia.
Wyjść siać to zdobyć się na wysiłek przyglądnięcia się tej nowej rzeczywistości, w którą wchodzę – poznać środowisko, ludzi, możliwości, które się przede mną otwierają.
Alicja Karłowska

niedziela, 6 lipca 2014

Cortona


Cortona znajduje się we wschodniej Toskanii, w prowincji Arezzo. Miasto jest ulokowane na wzgórzu, górującym nad doliną Val di Chiana. Historia miasta zaczyna 3000 lat p.n.e.za czasów etruskich. Cortona to jedno z 12, założonych przez Etrusków. Ślady etruskiej osady możemy oglądać jako mury okalające miasto. Swoją podróż możemy rozpocząć od jeden z bram wjazdowych -Porta Bacarelli pamiętająca czasy Etruskie . Wędrując wzdłuż drogi prowadzącej do miasta, na terenie doliny, odkryjemy liczne grobowce Etrusków. Czasy świetności Cortony skończyły się w 310 r. p.n.e. W 130 r p.n.e. Cortona otrzymała rzymskie prawa miejskie. Miasto zaczęło rozwijać się na nowo. XII i XIII wiek noszą nazwą złotych wieków miasta. Najważniejszą częścią miasta jest ratusz z ogromnymi 24- stopniowymi schodami i kamieniczkami. Cortona była częścią diecezji Arezzo, w 1325 roku papież Jan XXII podniósł ją do rangi biskupstwa. W XV wieku, rządzący Cortoną król Neapolu sprzedał miasto Florencji. Miasto stało się kołem napędowym do rozwoju rolnictwa. Turyści zaczęli odwiedzać Cortonę po wydaniu przez Francis Mayes książek o Toskanii. W przewodnikach turystycznych pierwsze informacje o Cortonie można było już znaleźć w 1693 roku. Co ciekawego możemy zobaczyć i odwiedzić w Cortonie to Palazzo Comunale i Piazza Repubblica Duomo Santa Maria Assunta,Chiesa di San Francesco
Basilica di Santa Margherita,Museo Diocesano Museo della Accademia Etrusca,TwierdzaGirifalco, Museo Della Civita Contadina Fratticciola
Museo di Farneta Centro di Interpretazione delle Raccolte Don Sante Felici,Santa Maria Nuova,San Domenico

Zatrzymajmy się na chwile w budynku Palazzo Comunale a usytuowanym na jednym z dwóch centralnych placów miasta na Piazza della Republika.
Jest to pałac wybudowany w XIII wieku W Sali Rady odkryjemy trzy kamienne ściany, z oryginalnym belkowaniem i freskami pamiętającymi czasy średniowiecza. Budynek posiada górującą na okolicą wieżę zegarową a do głównego wejścia prowadzą liczące 24 stopnie.
Schody przyciągają liczne rzesze turystów, którzy w godzinach wieczornych obserwują jak mieszkańcy wspólnie bawią się śpiewem, spożywając w pobliskich restauracjach swoje ulubione porcje lodów –gelato. Niewątpliwie fotografowie przy schodach mają co robić gdyż schody są miejscem sesji fotograficznych dla poślubionych par małżeńskich Wędrując z Piazza della Repubblica przez jedyną poziomą ulicę w mieście Via Nazionale zwana też Rugapiana. Dojdziemy do Piazza Giuseppe Garibaldi – zwanego przez starych mieszkańców Carbonaią.
Tam możemy roztaczający się widok na dolinę Valdichiana oraz Lago Trasimeno.

Na szlaku pielgrzymkowym nie może zabraknąć kościołów więc nasze drogi skierowane są na nawiedzenie kościoła Duomo Santa Maria Assunta postawiona została na ruinach dawnego kościoła parafialnego. Jest najstarszym kościółem w Cortonie. Zbudowany został w 4 wieku na fundamentach pogańskiej świątyni. Kościół, w obecnym kształcie powstał w 2 poł. XIV w na podstawie projektu Giuliano da Sangallo. Po zakończeniu budowy świątynię wyniesiono do rangi katedry. Ołtarz główny w świątyni jest dziełem Francesca Mazzuoli a pochodzące z XVI wieku centralne i boczne drzwi to dzieło mistrza Cristofanello. Warto zatrzymać się w bocznej nawie przed wykonaną z terrakoty Pietą. Dzwonnica wybudowana 1566 roku a jest dziełem architekta Francesco Laparelli Cortonese.
Przy Via Berrettini usytuowany jest Chiesa di San Francesco (kościół św. Franciszka). Świątynia powstała XIII w. w stylu gotyckim. Tam znajdziemy usytuowany w jednym z ołtarzy obraz Pietro da Cortona „Zwiastowanie”, uznany za arcydzieło artysty namalowane w stylu baroku. Znany w środowisku artystycznym jako Pietro da Cortona to urodzony w Cortonie w 1596 roku, Pietro Berrettini, znakomity malarz i architekt wczesnego baroku. Na turystów czeka w kościele jeszcze jedna niespodzianką. Są nią relikwie, fragment krzyża przywieziony z Konstantynopola oraz habit, poduszka i Biblia św. Franciszka.
Niewątpliwym punktem pielgrzymek znajdującym się przy ulicy Via Berrettini, już niemalże na jej szczycie, odkryjemy kolejny obiekt sakralny.
A jest nim Basilica di Santa Margherita
czyli kościół patronki miasta. Kościół postawiono na miejscu istniejącego do XI wieku kościoła San Basilio, w którym żyła i zmarła św. Małgorzata. Po jej śmierci obiekt powiększono i przez następne wieki ozdabiano wnętrza. Zobaczyć możemy niewielką część fresków Naszą uwagę powinien skupić ołtarz główny
to dzieło pochodzącego z Cortony, włoskiego artysty Luca Signorelli zwanego Luca da Cortona. Tam też znajduje się ciało Świętej Margheriti.

Święta Małgorzata urodziła się w 1247 roku w Laviano nieopodal Perugii. Kiedy Małgorzata miała 7 lat, zmarła jej matka. Po dwóch latach ojciec ożenił się ponownie. Macocha nie zaakceptowała jednak swej pasierbicy. Małgorzata założyła szpital dla ubogich w Cortonie a następnie zgromadzenie kobiet zwanych Poverelle, których zadaniem była opieka nad chorymi. Założyła też Bractwo Franciszkanów Tertiaries, opiekujących się więźniami. Jednocześnie Małgorzata poświęciła się modlitwie a życiem w skrajnym ubóstwie Małgorzata zaczęła mieć wizje a na jej ciele pojawiły się stygmaty. Mieszkańcy z bliższych i dalszych okolic zaczęli pielgrzymować do Cortony i modlili się do niej. Wtedy to Małgorzata zamknęła się w pustelni i ostatnie 9 lat życia spędziła jako rekluza wypełniając czas modlitwami. Zmarła w 1297 roku. Małgorzata natychmiast po śmierci okrzyknięta została przez miejscową ludność, świętą. Beatyfikacji doczekała się w 1515 roku a kanonizowana w 1728 roku przez papieża Benedykta XIII. Święta Małgorzata została też patronką miasta a jej nierozkładające się ciało można zobaczyć w srebrnym, przeszklonym sarkofagu w głównym ołtarzu Basilica di Santa Margherita.

Odwiedzając kościół warto też zwrócić uwagę na znajdującą się obok drogę krzyżową. Jej autorem jest urodzony pod koniec XIX wieku w Cortonie, Gino Severini. artysta zmarł w Paryżu, ale jego szczątki spoczęły w Cortonie.

Zajrzymy jeszcze do Museo Diocesano czyli Muzeum Diecezjalnego a usytuowane jest na Piazza del Duomo, naprzeciwko Duomo Santa Maria Assunta. Muzeum mieści się w dawnym Kościele Jezusa. W muzealnych salach nasze oczy mogą podziwiać dzieła stworzone na przestrzeni 2 tysięcy lat, skarby sztuki toskańskiej, począwszy od XIII wieku a XIX Najważniejsze eksponaty to „Zwiastowanie” i „Madonna z dzieciątkiem” Fra Angelico, „Opłakiwanie” Luca Signorelli,”Madonna w chwale”Bartolomeo della Gatta, Ekstaza św. Małgorzaty z Cortony – Giuseppe Crespi. Ale znajdziemy też przedmioty sakralne, meble a także pochodzące z diecezjalnych kościołów szaty liturgicznej drobne dzieła sztuki. Zwiedzanie wystawy rozpoczyna się od pochodzącego z II wieku romańskiego sarkofagu na którym przedstawiono bitwę Dionizosa i Amazonek. Jest to niezwykły eksponat. Odnaleziony został w XV wieku w trakcie prac remontowych na terenie katedry. Aby go obejrzeć, specjalnie do Cortony przyjeżdżali Filippo Brunelleschi, włoski architekt, inżynier, rzeźbiarz i złotnik okresu wczesnego renesansu oraz Donato di Niccolň di Betto Bardi znany jako Donatello. Warto zwrócić uwagę na kilkanaście sztuk odzieży należących do kardynała Silvio Passeriniego. Uszyte z aksamitu i brokatu oraz haftowane złotymi nićmi szaty wykonane zostały w XVI wieku zgodnie z założeniami szkoły florenckiej.
Zobacz jeszcze https://plus.google.com/events/cvm8oct9po8kcq3tt5k7hev4nes


Św. Jan Paweł II o rodzinie

Św. Jan Paweł II o rodzinie
„Niektóre kultury doprowadziły i nadal prowadzą do niedopuszczalnego zepchnięcia starszych na margines życia, co jest dla nich źródłem wielkiego cierpienia, a równocześnie duchowego zubożenia dla wielu rodzin” (FC 27).
To tu, to tam, mniej lub bardziej odważnie ludzie powtarzają slogan: „Starość się Bogu nie udała”. Niskie emerytury, kolejki do lekarzy, dzieci i wnuki patrzący nieraz z przymrużeniem oka… Kto za tym tęskni? A może tak naprawdę nie starość jest problemem, ale to, jak my do niej podchodzimy?

Rodzinny święty – św. Adelajda

Rodzinny święty – św. Adelajda
Adelajda urodziła się w 931 lub 932 r. Gdy miała 16 lat, została wydana za Lotara, króla Włoch. Dała mu córkę, Emmę. Owdowiała mając 20 lat. Pretendentem do tronu Włoch był wówczas Berengariusz II. Uwięził on Adelajdę i chciał ją zmusić, by wyszła za jego syna. Chciał bowiem w ten sposób prawnie zagarnąć koronę włoską. Adelajda nie załamała się, a zamążpójścia odmówiła. Zdołała też zbiec z więzienia. Schroniła się pod opiekę Ottona I, który pokonał Berengariusza i niebawem pojął Adelajdę za żonę. Dała mu troje dzieci, wśród nich jego następcę, Ottona II. Papież Jan XII w Boże Narodzenie 962 roku dokonał w bazylice św. Piotra uroczystej koronacji Ottona I na pierwszego cesarza Niemiec.
W 973 roku Adelajda po raz drugi została wdową - po śmierci Ottona I. Jej synowa, żona Ottona II i córka cesarza bizantyńskiego, Teofana, zaczęła jej okazywać jawną niechęć. Zmusiła nawet męża, żeby własną matkę skazał na banicję. Dopiero po śmierci żony Otto II przeprosił matkę. Po jego śmierci w 983 r. Adelajda stała się regentką w zastępstwie jeszcze małoletniego cesarza, Ottona III. Wyróżniała się wielkim miłosierdziem i hojnością w przeznaczaniu dóbr na cele kościelne. Nazwano ją jedną z najwybitniejszych kobiet X stulecia.
Korzystając z pełnego cesarskiego skarbca, wystawiła kilkanaście opactw i klasztorów. Wśród znaczniejszych wymienia się opactwa w Peterlingen, w Pavii i w Selz pod Strasburgiem. Właśnie tu szaty cesarskie zamieniła na habit. Ostatnie lata spędziła jako mniszka, by w ten sposób przygotować się na drogę do wieczności. Zmarła 16 grudnia 999 roku. Jej imię jest wybite na odwrocie monety Bolesława Chrobrego. Od początku doznawała czci. Jej kult zatwierdził papież bł. Urban II, wynosząc ją do chwały ołtarzy uroczystym aktem w 1097 roku.
Wspomnienie liturgiczne świętej matki i żony przypada 16 grudnia.

Opowiadanie- Woźnica

Opowiadanie
Woźnica
Pewnego dnia rosyjski święty, Dymitr, szedł w pośpiechu na spotkanie z Bogiem. W drodze spotkał biednego woźnicę, trudzącego się daremnie i próbującego wciągnąć z powrotem na drogę wóz, który wywrócił się do płynącego obok strumienia.
Biedny człowiek – sam nie był w stanie poradzić sobie z problemem.
Dymitr nie wiedział, co ma zrobić: zatrzymać się, aby pomóc woźnicy w tarapatach, czy też udać, że niczego nie widzi i iść szybko przed siebie, aby zdążyć na to jedyne w swoim rodzaju spotkanie.
Zdecydowało jego serce.
Stanął przy woźnicy i, tak samo jak on, złapał przechylony w wodzie wóz. Obaj, łącząc swoje siły, z wielkim trudem postawili wóz z powrotem na drodze. Woźnica z radością w oczach podziękował mu za pomoc.
Święty jednak nie słuchał podziękowań woźnicy. Gdy tylko wóz znalazł się na drodze, Dymitr znów ruszył przed siebie, aby zdążyć na spotkanie z Bogiem.
Kiedy jednak, zmęczony i zdyszany, dotarł na miejsce umówionego spotkania, Boga już tam mnie było.
Być może już odszedł, zmęczony czekaniem.
Serce Dymitra było pełne żalu. Wyczerpany, usiadł na skraju drogi i zaczął płakać. Po chwili zauważył, że w jego stronę zbliża się znajomy wóz z woźnicą. Widząc Dymitra pogrążonego w tak wielkiej rozpaczy, człowiek na wozie zatrzymał się, usiadł przy nim na trawie i spojrzał na niego oczami pełnymi zrozumienia. Potem wyjął z plecaka kawałek chleba, przełamał go na pół i podał mu, mówiąc:
– Dymitrze...
Dopiero wtedy Dymitr zrozumiał, kim był woźnica. Objął Go i zapłakał z radości, wołając:
– Boże mój, to byłeś Ty! To nie ja, ale Ty wyszedłeś, aby się ze mną spotkać...