VI rocznica Tragedii Smoleńskiej

TWOJE BRYLANTY

Twoje brylanty dobra inwestycja
Coś dla pań i nie tylko
kod polecający
JD9HRL

  • https://e-brylanty.pl/?mw_aref=169eed8de9fecdf123d6a14fc0d7307f


piątek, 19 grudnia 2014

Opowiadanie Dom na wsi

Opowiadanie
Dom na wsi
Pewien mieszczuch, człowiek, który mieszkał w mieście, postanowił sprzedać swój wiejski domek, odziedziczony po rodzicach. Spotkał zaprzyjaźnionego dziennikarza i poetę, który dla zabawy pisał różne teksty. Poprosił go o napisanie ogłoszenia, aby zamieścić je w gazecie, a także w Internecie.
- Chcę sprzedać chatę, którą mam na wsi, znasz ją. Napiszesz mi ogłoszenie?
Poeta napisał: „Sprzedam ładną posiadłość, gdzie o świcie śpiewają ptaki. Otacza ją zielony las, przez który płynie potok o czystej i połyskującej wodzie. Wschodzące słońce zagląda do środka przez okna. Dom ma werandę, która daje rześki i relaksujący cień. Wieczory urozmaicają świerszcze i gwiazdy”.
Jakiś czas później poeta spotkał swojego przyjaciela i zapytał:
- Sprzedałeś domek?
- Nie - odpowiedział - zmieniłem zdanie. Kiedy przeczytałem napisane przez ciebie ogłoszenie zrozumiałem, że posiadam skarb.

Złota myśl tygodnia

Złota myśl tygodnia
Nikt nie może kupić zbawienia. Zbawienie jest darmowym darem Pana
Papież Franciszek

3.Niedziela Adwentu – 14 grudnia 2014 r. Refleksja


3.Niedziela Adwentu –
14 grudnia 2014 r.


Refleksja
„Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Ten, który was wzywa: On też tego dokona”.
Jeśli już dziś wiesz, że podczas zbliżających się świąt będziesz taki sam, „jak zawsze”, że nic się nie zmieni, to musi to być przygnębiające. Adwent adwentem, a życie życiem. Jasne, że są roraty, jakieś tam postanowienia, ale wydaje, że „barbarzyństwo współczesności” odziera codzienność z wymiaru duchowego, a o tzw. magii świąt przypominają natrętne reklamy. Krótko przed świętami iść do spowiedzi, zacisnąć duchowego pasa, aby przez święta nie nagrzeszyć i tyle. Z drugiej strony gdy słyszysz, że mógłby teraz, zaraz, Chrystus przyjść ponownie i nastąpiłoby to, co nazywają „końcem świata”, to rodzi się w Tobie strach. Przecież nie jesteś jeszcze gotowy. Jeszcze tyle spraw i relacji jest do naprawienia i przepracowania. To w końcu jak to jest? Do świąt się nie za wiele zmieni, ale do ponownego przyjścia Jezusa już tak? Bo to będzie kiedyś i wydaje się prawie nierealne? Jeśli nie wierzysz, że do kolejnego Bożego Narodzenia serce się zmieni, to nie licz, że kiedykolwiek przygotujesz się na koniec świata, bo z każdymi kolejnymi świętami może być podobnie.
Słowo Boże mówi, że jest nadzieja. Nie w nas, ale w Bogu. On uświęca, On wzywa, On jest wierny. On nas przygotuje na spotkanie z przychodzącym Chrystusem. Co zrobić, żeby tak się stało? Św. Paweł nam radzi: „Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was”. Zawsze się znajdzie powód to niezadowolenia, ale obok niego jest o wiele więcej powód do wdzięczności i szczerego powiedzenia: „Boże, skoro jesteś tak dobry, to chcę Ci zaufać. Prowadź mnie i czyń ze mną, co chcesz”.

czwartek, 18 grudnia 2014

33 rocznica pacyfikacji kopalni Wujek

33 rocznica pacyfikacji kopalni Wujek

16 grudnia przypada 33 rocznica pacyfikacji Kopalni Wujek. W samo południe wyruszył „Bieg Dziewięciu Górników”. Uczniowie szkół województwa śląskiego reprezentujący szkoły z: Chorzowa, Mikołowa, Rudy Śląskiej oraz Katowic. Byli ubrani w koszulki z wizerunkiem jednego z zastrzelonych górników uczestnicy biegu zatrzymali się pod Pomnikiem Krzyżem Dziewięciu Górników w Katowicach Brynowie gdzie oddali hołd poległym górnikom.
Główne uroczystości rozpoczęły się po południu koncelebrowaną mszą świętą w położonej niedaleko kopalni kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Mszę w intencji górników celebrował metropolita katowicki arcybiskup Wiktor Skworc, który przypomniał na rozpoczęcie mszy świętej o ofiarach wcale nie pokojowego, ale wojennego działania była śmierć 9 górników. Ale też za wszystkie ofiary górniczej pracy, za górników zmarłych po wybuchu metanu w kopalni Mysłowice-Wesoła oraz za wszystkie ofiary Tragedii Górnośląskiej z 1945 roku. Za tych, którzy potem zginęli w kopalniach Donbasu i Karagandy.
W słowach homilii prymas senior arcybiskup Józef Kowalczyk przywołał wydarzenia tamtych dni mówiąc: - Tragizm tamtych dni ciągle jest żywy w naszych umysłach i sercach. Uświadomił on ówczesnej władzy i społeczeństwu skalę oporu społecznego przeciwko stanowi wojennemu i łamaniu praw człowieka
W kazaniu arcybiskup Kowalczyk napomniał osoby odpowiedzialne dziś za górnictwo zaczęli rozwiązywać bolesne problemy górnictwa ,ale i odpowiedzialności za życie ludzkie.

Po mszy świętej bliscy ofiar górników zamordowanych podczas pacyfikacji, członkowie Solidarności z naszego regionu i kraju, reprezentanci władz samorządowych, przedstawiciele organizacji społecznych, poczty sztandarowe, kluby gazety Polskiej, Solidarni 2010,młodzież i mieszkańcy aglomeracji śląskiej przemaszerowali pod pomnik Krzyż przy kopalni tam odbył Apel Poległych i składanie kwiatów przed pomnikiem krzyżem.
W obchodach wziął udział ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Stephen Mull, który przypomniał co to jest ojczyzna i pamięć 9 górników zastrzelonych z kopalni Wujek

Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność w swoim przemówieniu upomniał się o sprawiedliwość - Chcemy w naszym kraju sprawiedliwości. Domagamy się sprawiedliwego osądzenia tych wszystkich, którzy doprowadzili do stanu wojennego i zamordowania górników z Wujka i dodał nawiązując do niedawnego pogrzebu Kazimierza Świtonia, któremu nie nadano charakteru państwowego i w którym nie uczestniczyli przedstawiciele władz państwowych. – W Koszalinie pułkowników SB odprowadzała na cmentarz kompania honorowa. Z honorami grzebano generała Jaruzelskiego, a półtora tygodnia temu żegnaliśmy Kazimierza Świtonia prekursora wolnych związków zawodowych, posła na Sejm I kadencji, człowieka, który miał wielki wkład w to, że tutaj dzisiaj stoi ten pomnik. O nim państwo polskie zapomniało.

W czasie apelu Poległych kibice GKS odpalili race w hołdzie zastrzelonym Górnikom ,a kompania wojska polskiego oddała salwę honorową
Na zakończenie przedstawiciele górników władzy samorządowej członków Solidarności, organizacji społecznych złożyli kwiaty pod Pomnikiem
Na uroczystościach nie było prezydenta RP, ani władzy państwowej z Warszawy.zdjęcia zdjęcia 2013 relacja z 2013

niedziela, 7 grudnia 2014

Święta Barbara patronka górników

Święta Barbara patronka górników
Św. Barbara jest jedną z tych świętych, których akta zaginęły. Większość tego, co o niej wiemy, pochodzi ze średniowiecznych legend. Urodziła się pod koniec III w., legenda mówi, że w Nikomedii (dziś Izmid w Turcji) jako córka bogatego i wpływowego człowieka. Według legendy ojciec jej nazywał się Dioskur.
O rękę Barbary, ubiegało się bardzo wielu konkurentów. Dziewczyna posiadała nie tylko pokaźnym posag, ale także obdarzona była wielką urodą i światłym umysłem. Spotykała się z niewielką grupką chrześcijan, którzy ukrywali się wówczas przed prześladowaniami ze strony jednego z najokrutniejszych cesarzy – Galeriusza Waleriusza Maksymina. Ojciec, chcąc uchronić ją przed natrętnymi zalotnikami, a być może także przed wpływami nowej wiary, zbudował dla niej wieżę. Tam urządził jej wygodne mieszkanie, sprowadził liczną służbę i najlepszych nauczycieli. Młoda panna nie rozpaczała jednak z powodu odgrodzenia od świata.
Samotność i spokój sprzyjały rozmyślaniom, do których Barbara zawsze była skłonna. Obserwując z wieży przyrodę, zastanawiała się nad harmonią świata. Coraz trudniej było jej wierzyć, że ten doskonały porządek jest dziełem bóstw pogańskich. Pogańskie zabobony napawały ją coraz większym wstrętem. Opatrzność Boża sprawiła, że jednym z jej nauczycieli został chrześcijański mędrzec. To właśnie od niego Barbara po raz pierwszy usłyszała o nauce Chrystusa. Ziarno Słowa Bożego trafiło na podatny grunt. Córka Dioskura poznała prawdziwego Boga. Ukryta za grubymi murami w tajemnicy przed światem mogła bez przeszkód przyjąć chrzest św. Dziewczyna tak dalece umiłowała Chrystusa, że dla Niego postanowiła żyć w czystości.
Nie wiemy, w jaki sposób Dioskur dowiedział się, że jego rodzona córka przyjęła znienawidzoną przez niego religię. Być może doniósł mu o tym ktoś ze służby; a może Barbara sama mu o tym powiedziała. Sytuację zaognił fakt, że panna odmówiła wyjścia za mąż za wskazanego przez ojca kandydata. Oświadczyła, że jej Oblubieńcem jest Chrystus i Jemu dochowa wiary. Gniew Dioskura był straszny. Najpierw szykanował Barbarę i morzył ją głodem. Sądząc, że dostatecznie zastraszył córkę, kategorycznie zażądał od niej zaprzestania praktyk religijnych i zerwania wszelkich więzi łączących ją z chrześcijaństwem. Ona jednak stanowczo odmówiła. Ojciec nie mógł pojąć zachowania Barbary. Im dłużej dziewczyna trwała w wierze, z tym większym okrucieństwem pastwił się nad nią. W końcu zapowiedział jej, że jeśli nie wyrzeknie się zakazanej wiary, zabije ją. Wkrótce miało się okazać, że nie była to czcza pogróżka.
Być może Dioskur obawiał się, że ukrywając wyznanie córki zaszkodzi własnym interesom; piastował bowiem wysoki urząd w państwie. W każdym razie zdecydował się postawić Barbarę przed sądem cesarskim.
Wobec dziewczyny zastosowano tortury, by zmusić ją do wyrzeczenia się wiary chrześcijańskiej. Smagano ją biczami, przypalano pochodniami, wleczono po ulicach. Chrystus jednak nie opuścił swej wiernej służebnicy. Objawił się jej w więzieniu i sprawił, że rany w ciągu jednej nocy zagoiły się. Widząc ten cud kobieta, która była więziona razem z Barbarą, nawróciła się.
Ostatecznie Barbara została skazana na ścięcie. Wyrok miał wykonać rodzony ojciec, by przebłagać w ten sposób bogów, od których odwróciła się jego córka. Ponoć kiedy Dioskur odebrał życie swemu dziecku, niebiosa rozcięła błyskawica, która go uśmierciła.
Niektóre źródła pisane podają, że męczennica z Nikodemii poniosła śmierć w 306 r. Siedem lat później cesarz Konstantyn Wielki wydał edykt mediolański, który zagwarantował chrześcijanom wolność wyznania.
Sława i Te dramatyczne wydarzenia wstrząsnęły niemal całym chrześcijańskim światem. Z ust do ust przekazywano sobie historię o młodej chrześcijance, dla której katem stał się własny ojciec. Wierni zaczęli zwracać się do niej z prośbami o pomoc w sprawach trudnych, w szczególności związanych z zagrożeniem życia. W krótkim czasie Barbara stała się jedną z najpopularniejszych świętych zarówno w Kościele wschodnim, jak i zachodnim. Jej wielkim czcicielem był żyjący na przełomie VI i VII w. papież Grzegorz I Wielki, późniejszy święty. Najstarszy dowód kultu św. Barbary w Polsce pochodzi z XI-wiecznego modlitewnika Gertrudy, wnuczki Mieszka I. Tam pod datą 4 grudnia zaznaczone jest wspomnienie świętej. Zaś trzy wieki później władze prestiżowego wydziału teologicznego Akademii Krakowskiej ją właśnie obrały sobie za patronkę.
Tradycja głosi, że przed śmiercią Barbara modliła się, żeby nikt, kto poprosi ją o wstawiennictwo w ostatniej godzinie swego życia, nie umarł bez spowiedzi świętej. W ten sposób św. Barbara stała się patronką umierających. W wielu parafiach powstawały nawet specjalne Bractwa Dobrej Śmierci pod jej patronatem. Wiedział o tym św. Stanisław Kostka. Kiedyś podczas podróży ciężko zachorował. Właściciel domu w Wiedniu, w którym podróżny się zatrzymał, był protestantem i nie zgodził się, aby chorego odwiedził kapłan z wiatykiem. Św. Stanisław zaczął gorąco modlić się do św. Barbary. I nie zawiódł się.
Św. Barbara jest patronką górników, flisaków, marynarzy, chłopów, architektów, dekarzy, murarzy, ludwisarzy, kowali, kamieniarzy, cieśli, grabarzy, dzwonników, kapeluszników, kucharzy, rzeźników, dziewcząt, więźniów, ludzi narażonych na wybuchy, jak artylerzystów, pracowników prochowni i arsenałów, kanonierów, saperów, straży ogniowej, umierających; jest opiekunką twierdz i wież; wzywana jest w modlitwie o dobrą śmierć, w przypadku zagrożenia przez ogień, o oddalenie burzy, zarazy i dżumy. W średniowieczu zaliczano św. Barbarę do grona 14 „Orędowników, mających stały dyżur ratowniczy nad światem”
W ikonografii św. Barbara jest przedstawiana w dostojnym odzieniu, często z nakrytą głową, dla podkreślenia jej szlachetnego pochodzenia, często ma na sobie płaszcz. W ręku trzyma palmę męczeństwa lub kielich z Najświętszym Sakramentem. Obok widnieje wieża z trzema oknami, w której była zamknięta przez ojca. Czasem trzyma w ręku miecz, którym została ścięta. Bywa też przedstawiana z pochodnią, działem armatnim lub strusimi piórami.
Imię Barbara tłumaczone jest albo z łacińskiego barbara – „cudzoziemka, obca, pochodząca spoza Grecji”, albo też od greckiego barbaros – „ktoś bez wykształcenia”.

Rodzinny święty – św. Chryzant i Daria, małżonkowie i męczennicy

Rodzinny święty – św. Chryzant i Daria, małżonkowie i męczennicy
W oparciu o inskrypcje w Passio można przyjąć, że Chryzant przybył do Rzymu na studia. Nawróciwszy się, przywiódł do Chrystusa westalkę Darię oraz innych mieszkańców. Podczas prześladowania za czasów cesarza Numeriana zostali oni pochwyceni i skazani na śmierć. Wyrok wykonano w sposób okrutny - wrzucono ich do dołu powstałego po nieużywanym akwedukcie przy via Salaria i tam żywcem zasypano ziemią oraz kamieniami. Śmierć ponieśli w 283 lub 284 r. Ci egipscy męczennicy są patronami sędziów.
Według innych podań Chryzant, który był synem senatora, przypadkowo przeczytał Ewangelię i zapragnął zostać chrześcijaninem. Kiedy ojciec dowiedział się, że syn przyjął chrzest, chciał go siłą odwieść od wiary. Najpierw więził go i głodził, a następnie sprowadził do niego prostytutki. Kiedy nic nie osiągnął i syn dalej uparcie trwał w wierze, postanowił zmusić go do małżeństwa z westalką Darią. Efekt był taki, że Chryzant nawrócił Darię. Pobrali się, ale trwali w dziewiczym małżeństwie.
Wspomnienie świętych małżonków przypada w kalendarzu liturgicznym 25 października.

Złota myśl tygodnia

Złota myśl tygodnia
Patrz w gwiazdy, ale uważaj na drogę
Wilhelm Raabe

Św. Jan Paweł II o rodzinie

Św. Jan Paweł II o rodzinie
„Rodzice modląc się z dziećmi i czytając z nimi Słowo Boże, włączając dzieci poprzez stopniową inicjację chrześcijańską do Ciała Chrystusa, stają się rodzicami w pełni” (FC 39).
Jeżeli dla rodziców Chrystus jest domownikiem, to staje się bliski także dla dzieci. Nie chodzi o to, by przed dziećmi udawać, ale by ze wszystkim iść wspólnie do Jezusa, pytać Go o radę i słuchać Jego Słowa.

Opowiadanie Rękawica

Opowiadanie
Rękawica
Była sroga, mroźna zima, gdy zagoniony człowiek zgubił lewą rękawicę narciarską. Znalazła ją pewna myszka. Weszła do środka, w duży palec, skuliła się i zasnęła. Nieco później wielkimi skokami, uciekając przed zimnem, przybyła i schroniła się w niej żabka. Tak myszce, jak i żabce dobrze się siedziało w cieple czerwonej rękawicy. Do czasu. Bo któregoś dnia z głośnym łopotem skrzydeł nad wejściem do rękawicy wylądował puszczyk. Ani myszy, ani żaby nie znoszą puszczyków, ale ten zaczął się skarżyć:
- Przemarzły mi pióra, zesztywniały mi skrzydła, proszę, pozwólcie się ogrzać. Trochę się przesunęły i duże ptaszysko podpierając się raz jednym skrzydłem, raz drugim, weszło do środka.
Teraz było ich troje w ciepłym domku z czerwonej rękawicy: myszka, żabka i puszczyk. Już ogarniała ich przyjemna senność, kiedy nadszedł zając i szczękając siekaczami wymamrotał: - Ach! Musicie mieć cieplutko tam w środku, prawda? Przesuńcie się, wchodzę... - i wygodnie rozłożył się między nimi.
Było już ich czworo: myszka, żabka, puszczyk i zając. Nadbiegł lis, który nie mówiąc ani "be", ani "me" wcisnął się do środka rękawicy:
- Z drogi! - srożył się despotyczny lis. Niestety, jeden ze szwów nie wytrzymał i lodowate powietrze wdarło się do środka. Co teraz będzie? W wielkim ścisku w rękawicy byli już w piątkę: myszka, żabka, puszczyk, zając i lis.
Z ryjem przy ziemi i psiocząc na pogodę nadciągnął zmarznięty dzik, cały pokryty śniegiem.
- Zostań na zewnątrz! My już się prawie dusimy... - zapiszczała myszka.
- A niby, dlaczego ja mam zostać na zewnątrz? - chrząknął dzik - Skoro dla was jest miejsce, to znajdzie się i dla mnie!. I rozepchnąwszy ściśniętą piątkę ułożył się między puszczykiem a żabką.
Niestety, kolejny szew nie wytrzymał i wiatr wdarł się z drugiej strony. Jednakże zwierzętom w rękawicy to nie przeszkadzało, bo były bardzo mocno przytulone do siebie. Szóstka zwierząt ściśnięta w małej rękawicy. Ledwo mogły oddychać: myszka, żabka, puszczyk, zając, lis i dzik.
Nie był jednak kres możliwości. Zwierzęta przekonały się o tym, gdy najpierw usłyszały sapanie, a chwilę po nim, poczuły na swych noskach coś kosmatego. To niedźwiedź wsunął zgrabiałą łapę i szukał wolnego miejsca. Tym razem wszystkie zwierzęta chórem zapiszczały przerażone: - Nie! Nie! Ty nie.
Duży niedźwiedź siadł więc bezradnie na śniegu przed rękawicą i zaczął płakać.
- Wy tam w środku, macie ciepło - łkał - a ja marznę na zewnątrz. Już mi ogon całkiem zesztywniał.
- No, dobrze - ulitowały się zwierzęta - wejdź i ty. Ścisnęły się tak, że z trudem mogły oddychać. Niedźwiedź również skulił się, i choć wszystkie szwy trzeszczały groźnie, to i on znalazł sobie kącik, aby się ułożyć. Teraz w czerwonej rękawicy, w której skłębionych było siedem zwierząt: myszka, żabka, puszczyk, zając, lis, dzik i niedźwiedź, nie było odrobiny miejsca. Nikt jednak nie zauważył maleńkiej mróweczki, która cichutko, przy niedźwiedziu, jeszcze wcisnęła się między nich.
I to właśnie przeważyło! Trzask! Rękawica rozerwała się na wiele kawałków. Wszystkie zwierzęta potoczyły się po zamarzniętym śniegu, smagane lodowatym wiatrem. I znowu wszystkie straszliwie marzły.
Relacje międzyludzkie potrzebują delikatnej równowagi. Wystarczy błahostka, aby wszystko zniszczyć.

Na wesoło

Na wesoło
Spotykają się dwie sąsiadki:
- Co mąż ci kupił na 25-tą rocznicę ślubu?
- Widzisz to srebrne BMW na parkingu?
- Taaak... Piękne...
- Kupił mi fartuszek takiego koloru.

Mała stonoga pyta się swojego taty:
- Tato, co to jest człowiek?
- Człowiek to jest takie stworzenie, co ma o 98 nóg mniej od nas.